Przedsiębiorcy apelują o wprowadzenie możliwości wykorzystywania przy zawieraniu umów przenoszących prawa autorskie formy dokumentowej zamiast pisemnej, wymaganej przez obecne przepisy. Miałoby to być pomocne dla firm zawierających kontrakty z zagranicznymi podmiotami, szczególnie w czasie pandemii COVID-19.

Fundacja Startup Poland wysłała do resortu kultury propozycję nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1062), łagodzącą wymogi formalne dla umów przenoszących prawa autorskie. Dziś przepisy wymagają, aby były one zawierane w formie pisemnej pod rygorem nieważności. Dokumenty muszą być też podpisane własnoręcznie albo kwalifikowanym podpisem elektronicznym.
– To nieadekwatne do dynamicznych realiów biznesowych i niezrozumiałe dla zagranicznych kontrahentów. Prawo dotyczące umów autorskich w innych krajach europejskich, USA i Wielkiej Brytanii jest mniej sformalizowane – mówi Marta Pawlak, ekspert ds. polityki publicznej w Startup Poland.
Dodaje, że w przypadku kontrahentów zagranicznych, będących często kluczowymi partnerami dla działających w Polsce start-upów, dochowanie wymaganej obecnie formy jest często niemożliwe z uwagi na ograniczenia logistyczne związane z pandemią.
Do fundacji trafia wiele sygnałów mówiących o tym problemie, głównie od sektora IT.
Startup Poland proponuje więc, aby umożliwić zawieranie umów w formie dokumentowej, która daje możliwość potwierdzenia umownych ustaleń przy wykorzystaniu szerszego zakresu środków, np. w wiadomości e-mail czy poprzez skany dokumentów.
Niepotrzebna uciążliwość
Prawnicy przychylnie odnoszą się do postulatu zmiany przepisów. Michał Nosowski, radca prawny w kancelarii ByteLaw, mówi, że faktycznie na rynku jest zapotrzebowanie na tego typu liberalizację wymogów formalnych. I to właśnie w sektorze IT, gdzie wielu przedsiębiorców świadczy usługę tworzenia oprogramowania w 100 proc. zdalnie i często na rzecz zagranicznych klientów. Dziś nierzadko zawierają oni umowy jedynie za pośrednictwem poczty elektronicznej albo zyskujących popularność platform do akceptowania umów.
– W praktyce powoduje to, że majątkowe prawa autorskie do oprogramowania nie są skutecznie przeniesione na rzecz klienta, chociaż obie strony chcą, aby do takiego przeniesienia doszło – mówi mec. Nosowski.
Jedynym rozwiązaniem tego kłopotu jest przesyłanie sobie podpisanych oryginałów umowy pocztą albo też stosowanie kwalifikowanych podpisów elektronicznych, z których jednak nie każdy korzysta.
– Zmiana przepisów umożliwiłaby nie tylko przekazywanie praw na podstawie ustaleń zawartych w wiadomości e-mail, lecz także przy wykorzystaniu nowocześniejszych form, np. smart contractów czy platform do zawierania umów – przekonuje Nosowski.
Podobnego zdania jest dr Zbigniew Okoń, radca prawny i partner w kancelarii Maruta Wachta. Jego zdaniem konieczność zawierania umowy w formie pisemnej lub równoważnej jej formie elektronicznej z podpisem kwalifikowanym jest często niezrozumiała dla stron zawierających kontrakt.
– Osobom bez wykształcenia prawniczego trudno pojąć, dlaczego wymiana podpisanych skanów dokumentów nie prowadzi do zawarcia umowy na piśmie. W sytuacji, w której strony współpracują na odległość, wymiana fizycznych, podpisanych kopii dokumentów w celu doprowadzenia do zawarcia umowy jest traktowana raczej jako niepotrzebna uciążliwość – mówi dr Zbigniew Okoń. Czasami jest też operacyjnie trudna do przeprowadzenia np. przy kontraktach ramowych, w przypadku których umowy wykonawcze zawierane są w wyniku zamówień czy zleceń składanych pocztą elektroniczną.
Doktor Okoń przypomina, że obecny wymóg formy pisemnej pod rygorem nieważności uzasadnia się na ogół dążeniem do zapewnienia wyższego stopnia pewności obrotu. Znaczenie mają przede wszystkim ułatwienia dowodowe. Łatwiej jest ustalić przedmiot przeniesienia (jakiego utworu dotyczy umowa) oraz jego zakres (pola eksploatacji), jeżeli całość zawarta jest na piśmie. Innym argumentem jest ochrona stron (przede wszystkim twórcy) przed nieprzemyślanymi decyzjami. Prawnik uważa jednak, że w większości przypadków te cele spełniać będzie również forma dokumentowa.
Usprawnienie ponad ryzyko
Czy jednak liberalizacja przepisów nie spowoduje zbędnego ryzyka dla twórców albo ich kontrahentów? Michał Nosowski przyznaje, że zmiana mogłaby prowadzić do pewnych nadużyć, np. przeniesienie praw mogłoby nastąpić w związku z akceptacją regulaminu jakiejś usługi w sieci. Zwiększyłoby to również ryzyko powstania sporów dotyczących tego, komu prawa zostały przekazane i kiedy wspomniane przekazanie faktycznie nastąpiło.
– Niemniej jednak nie powinno to uniemożliwić wprowadzenia proponowanej regulacji, zwłaszcza że przeniesienie autorskich praw majątkowych generalnie i tak wymaga dość precyzyjnego opisania tego, co jest przedmiotem przeniesienia i w jakim zakresie ono następuje – konkluduje Nosowski.