Znana także na polskim rynku marka kosmetyków „Medical Beauty Research” nie może być chroniona jako unijny znak towarowy – uznał Sąd UE. Ma bowiem charakter opisowy.

To kolejny spór o to, jakich określeń firmy mogą używać na wyłączność. Sformułowania odnoszące się do rodzaju, jakości, ilości, przeznaczenia, wartości czy pochodzenia geograficznego danego towaru lub usługi nie mogą zostać zarejestrowane. Chodzi o to, by każdy mógł ich używać do opisywania swych produktów. Dlatego np. wytwórca mebli nie zarejestruje znaku „najładniejsze krzesła”.
Jednocześnie jednak firmom zależy na tym, by ich marka jak najbardziej kojarzyła się z danym produktem. Takie też skojarzenia usiłowała wywołać spółka Biochange Group, która w 2007 r. zarejestrowała unijny znak towarowy „Medical Beauty Research”, m.in. dla kosmetyków, preparatów farmaceutycznych czy usług w zakresie pielęgnacji urody. Marka reklamująca się hasłem „pielęgnacji skóry na pograniczu z medycyną estetyczną” od lat jest obecna w wielu państwach UE, w tym także w Polsce. Sąd UE uznał jednak, że nie przysługuje jej ochrona.
Sporne oznaczenie „Medical Beauty Research” można przetłumaczyć jako „medyczne badania nad urodą”. W 2017 r. firma specjalizująca się w zarządzaniu markami Mysuperbrand wniosła do Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) o unieważnienie znaku towarowego. Ten zgodził się, że dla większości wskazanych towarów i usług, przede wszystkich tych mających związek z kosmetykami i pielęgnacją urody, oznaczenie ma charakter opisowy, a więc nie powinno być zarejestrowane.
Analizując sporny znak, EUIPO rozbił go na poszczególne słowa: „medyczne”, „piękno” i „badania”. Są to podstawowe terminy angielskie, dlatego można przyjąć, że są one zrozumiałe dla właściwego kręgu odbiorców w Niemczech i Austrii, gdzie początkowo posługiwano się sporną marką. Każdy z nich ma przy tym charakter opisowy, co dotyczy również ostatecznego zestawienia słów. Inaczej mogłoby być, gdyby połączenie wszystkich elementów dawało jakiś niespodziewany efekt, wprowadzało element zaskoczenia. Sporne oznaczenie można jednak rozumieć po prostu jako „medyczne badania nad urodą”.
Producent kosmetyków przekonywał, że co najmniej jedno określenie, a mianowicie „piękno medyczne”, nie było używane w potocznym języku w momencie rejestracji, a więc wykracza poza funkcję opisową. Sąd UE uznał jednak, że całościowo znak towarowy wywołuje jednoznaczne skojarzenia. W odniesieniu do kosmetyków przeciętny konsument zrozumie go w ten sposób, że chodzi o produkty, które powstały w wyniku badań medycznych mających na celu upiększanie ludzkiej skóry czy włosów. To samo dotyczy produktów farmaceutycznych takich jak środki dezynfekujące, plastry czy bandaże, które mogą służyć do ochrony przed zanieczyszczeniem skóry, a nawet dentystycznych, które również mają na celu poprawę urody.
Sąd UE podzielił również argument EUIPO, że sporny znak nie ma charakteru odróżniającego. W rzeczywistości można go odbierać jako slogan reklamowy stanowiący proste stwierdzenia faktyczne. Trudno go odbierać również jako na tyle pomysłowy, zaskakujący i nieoczekiwany, by w sposób jednoznaczny mógł być utożsamiany z firmą produkującą wspomniane produkty.
Wyrok potwierdził natomiast, że oznaczenie może być używane jako znak towarowy w przypadku żywności dla niemowląt. Sformułowanie „medyczne badania nad urodą” nie kojarzą się bowiem z tymi produktami, co może oznaczać, że w ich przypadku znak będzie postrzegany jako oryginalny i zaskakujący, a przez to zauważalny i w konsekwencji mający charakter odróżniający.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Unii Europejskiej z 10 lutego 2021 r. w sprawie T – 98/20 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia