Dlatego prawodawca UE zdecydował się w 2019 r. wprowadzić nowe prawo (prawo wydawców prasy – prawo pokrewne), uchwalając dyrektywę DSM 2019/790. Jej celem było wsparcie finansowe wydawców, którzy mieli otrzymać dodatkowe wynagrodzenie od dużych platform z tytułu licencjonowania tych praw. Rozwiązanie to implementowano w polskich przepisach pod koniec 2024 r.

Zmierzch linkowania

Jeszcze prawo wydawców prasy nie zadomowiło się na dobre w polskim porządku prawnym (jak również w europejskim), a już wydaje się, że jest regulacją przestarzałą i w praktyce niedługo, jeśli już nawet nie w tym momencie, pozbawioną znaczenia gospodarczego. Tym razem winnym jest dynamiczny rozwój technologii AI, którego nowe przepisy nie uwzględniają. Rozwiązania opierające się na AI pozwalają bowiem obejść te regulacje.

W październiku Google oficjalnie udostępniło przeglądarkę opierającą się na AI, której elementy były testowane już wcześniej. W kontekście prawa wydawców prasy kluczowe znaczenie ma sposób prezentowania treści przez tę wyszukiwarkę. Po wpisaniu zapytania użytkownik otrzymuje odpowiedź skonstruowaną na podstawie informacji pozyskanych przez algorytm AI z kilku stron internetowych (do których linki pojawiają się z prawej strony – jednak brak wskazania, które informacje pochodzą z jakiej strony).

Problem, jaki występuje w tym przypadku, związany jest z tym, że tak działająca wyszukiwarka AI pobiera jedynie informacje z pierwotnego źródła, a to, co prezentuje na własnej stronie, jest już niezależnym wytworem AI, bazującym na niechronionych informacjach. Każdy bowiem może swoimi słowami opisywać określone zjawiska gospodarcze, fakty czy opinie.

Nowe prawo już przestarzałe

Dlaczego prawo wydawców prasy nie chroni przed opisanym wyżej wykorzystaniem materiałów wydawcy? Wynika to z dość wąsko zakreślonego zakresu tego prawa oraz, jak przypuszczam, z braku wiedzy na temat tego, jak rozwinie się technologia (co w 2019 r. było uzasadnione). Prawo wydawców prasy chroni bowiem przed korzystaniem z publikacji prasowej (jej publicznym udostępnianiem) zarówno w całości, jak i w części – co miało właśnie chronić przed zamieszczaniem jej krótkich fragmentów na stronach agregujących treści. Prawo to obejmuje także zwielokrotnianie (zatem nie tylko kopiowanie między dyskami, lecz także w ramach pamięci operacyjnej RAM), przy czym w tym zakresie ograniczono to prawo wyłącznie do zwielokrotnień dokonanych w celu korzystania z publikacji prasowej w ramach udostępniania jej w internecie („w miejscu i czasie wybranym przez użytkownika”).

Samo prawo nie obejmuje zatem zawartych w artykułach informacji, natomiast zwielokrotnianie takiej publikacji, które jest dokonywane w innym celu niż udostępnienie publikacji prasowej, nie jest objęte tym prawem. Ta konkluzja ma kluczowe znaczenie z perspektywy AI, ponieważ wykorzystanie publikacji prasowej przez algorytm AI dla pozyskania z niej informacji nie stanowi wkroczenia w prawo wydawców prasy. Zatem regulacja, która miała na celu wyeliminowanie procederu bezpłatnego korzystania z publikacji prasowych przez duże podmioty, nie obejmuje teraz jednego z głównych sposobów, w jakie Google przekazuje aktualne informacje ze świata (z wykorzystaniem generatywnej AI).

Istnieje sposób na wyszukiwarki AI

Czy w związku z tym wydawcy prasowi są w tym przypadku pozbawieni możliwości reakcji i ponownie muszą szukać ratunku u prawodawcy? Wydaje się, że tak nie jest. Dla ochrony swoich praw musieliby jednak zmodyfikować standardowy sposób działania i nabywać prawa autorskie do treści zamieszczanych na swoich łamach (część artykułów jest bowiem publikowana jedynie w oparciu o licencje uzyskane od twórców).

Trzeba zauważyć, że o ile pozyskiwanie informacji z artykułów prasowych nie wkracza w zakres prawa wydawców prasy, o tyle w przypadku prawa autorskiego niewątpliwie stanowi zwielokrotnianie utworu, które technologicznie następuje w procesie „ekstrakcji” informacji z tekstu. Prawo unijne, a za nim polskie, wprowadziło w tym zakresie dozwolony użytek służący właśnie możliwości analizy utworów w celu pozyskiwania informacji. Jednak w omawianym zakresie kluczowe znaczenie ma okoliczność, że w przypadku komercyjnego wykorzystania tych pozyskanych informacji (a tak z pewnością jest w przypadku wyszukiwarek internetowych AI) podmioty praw autorskich (zatem wydawca, jeśli nabędzie prawa) mogą wyłączyć prawo do analizy jego utworu na potrzeby pozyskania informacji (opt-out).

Powyższy zabieg może się okazać skutecznym narzędziem ograniczającym korzystanie przez wyszukiwarkę AI z materiałów prasowych określonego wydawcy. Jeżeli jego pozycja rynkowa będzie na tyle silna, że właścicielowi wyszukiwarki AI będzie zależało na dostępie do jego materiałów, może to doprowadzić do zawarcia odpowiedniej umowy związanej z wynagrodzeniem dla wydawcy.

Jednak, z drugiej strony, ograniczenie przez wydawcę korzystania z treści przez wyszukiwarkę AI doprowadzi zapewne do powoływania się przez nią na inne źródła (które nie wyłączyły opcji pozyskiwania informacji z ich tekstów). W rezultacie takie działanie, choć skuteczne dla ochrony praw, ponownie może wpłynąć na zmniejszenie ruchu na stronie wydawcy. Podobne problemy występowały na etapie wprowadzania prawa wydawców prasy przez poszczególne państwa (jeszcze przed dyrektywą DSM), kiedy agregatory treści rezygnowały z linkowania do stron określonego wydawcy, a on stwierdzał, że ochrona jego praw, choć skuteczna, to jednak prowadzi do pogorszenia jego sytuacji (mniejsze wpływy z reklam).

Na marginesie zauważmy, że znaczenie praw autorskich we wcześniejszych działaniach agregatorów treści paradoksalnie było mniejsze (stąd konieczność wprowadzenia prawa wydawców prasy). W związku z orzecznictwem TSUE przyjmuje się, że linkowanie do utworów (w tym framing oraz embedowanie treści – zatem techniki, które pozwalają na udostępnianie obszernych fragmentów utworów na własnej stronie) z reguły nie stanowi wkroczenia w prawa autorskie (z wyjątkiem np. linkowania do treści nielegalnie udostępnionych albo przełamywania zabezpieczeń technicznych). W tym przypadku rozwój technologii AI spowodował jednak, że pierwotna ochrona (prawami autorskimi) może być skuteczniejsza niż nowo wprowadzone prawo pokrewne.

Wyważenie jest trudne

Nowe technologie rodzą nowe wyzwania. To banalne stwierdzenie, jednak na rynku wydawców prasy wydaje się ono nabierać szczególnego znaczenia. Ledwie uchwalone prawo jest już bowiem nieaktualne względem możliwości i praktyki największych graczy technologicznych.

Jak zatem wyważyć interesy branży technologicznej i łatwość dostępu do informacji z niewątpliwą wartością, jaką jest wysokiej jakości dziennikarstwo? To pytanie, które musimy sobie zadać. Oczywiście większość z nas się zgodzi, że należy podzielić się zyskami płynącymi z reklam powiązanych z przypadkami rozpowszechniania określonych informacji – kluczowe pytanie jest jednak inne: jak wskazać właściwe proporcje tego podziału oraz jak zapewnić skuteczność jego egzekwowania. Oby prawdziwe dziennikarstwo przetrwało w dobie AI. ©℗