Przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości (MS) projekt tzw. ustawy frankowej po I czytaniu na forum Sejmu trafił do prac w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Choć większość klubów parlamentarnych zadeklarowała poparcie dla samej idei tego rodzaju ustawy, to już konkretne rozwiązania wzbudziły sceptycyzm, także u członków rządzącej koalicji. Na konieczność dogłębnych analiz i wytężonych prac nad projektem wskazywała m.in. posłanka prezentująca stanowisko klubu Lewicy, zaś poseł Koalicji Obywatelskiej zauważył, że „frankowicze boją się utrudnień w podnoszeniu argumentu o przedawnieniu roszczeń banków”. Z kolei Konfederacja uznała projekt za nieakceptowalny.

Wzmożenie frankowiczów

- Nie jest tajemnicą, że posłowie masowo w ostatnich dniach otrzymują maile wskazujące, że te rozwiązania są jakoby korzystne dla sektora bankowego. Należy pod tym względem przyjrzeć się projektowanym zmianom, czy istotnie może tu być naruszony interes konsumenta (…), czy też jest to wynik działania podmiotów zainteresowanych tym, aby te postępowania nie uległy przyspieszeniu i nadal były przeciągane, co wiąże się z możliwością naliczania odsetek – powiedział podczas I czytania projektu Sławomir Ćwik, poseł prezentujący stanowisko klubu Polska 2050.

Chodzi m.in. o apel Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu do klubów poselskich o wykreślenie z projektu tych przepisów, które dotyczą możliwości zgłaszania zarzutu potrącenia do końca postępowania w II instancji lub co najmniej o ograniczenie ich stosowania wyłącznie do postępowań wszczętych po wejściu w życie projektowanej ustawy. W ostatnim czasie na forach dla frankowiczów pojawiają się apele do prezydenta Nawrockiego o zawetowanie ustawy, jeśli ta zostanie uchwalona przez parlament.

- Projekt tzw. ustawy frankowej już po pierwszym czytaniu w Sejmie budzi poważne wątpliwości – przede wszystkim w środowisku kredytobiorców. Najwięcej emocji wzbudza propozycja, która pozwalałaby bankom podnosić zarzut potrącenia aż do zakończenia postępowania w drugiej instancji. W praktyce mogłoby to oznaczać, że kredytobiorcy zostaną pozbawieni prawa do odsetek ustawowych za opóźnienie, czyli rekompensaty za czas, w którym muszą czekać na prawomocny wyrok – mówi Karolina Pilawska, adwokat z kancelarii Pilawska Zorski, reprezentująca frankowiczów, m.in. członków Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. Według niej to rozwiązanie nie tylko zaburza równowagę stron procesu, ale też podważa sens wieloletniej walki tysięcy frankowiczów o pełne naprawienie szkody wynikającej z nieważnych umów.

- Odsetki nie są „bonusem”, jak próbują to przedstawiać niektórzy, lecz elementem odszkodowania za wieloletnie zamrożenie pieniędzy i konieczność spłaty nienależnych rat – stwierdza mec. Pilawska.

O komentarz do sejmowej debaty nad projektem poprosiliśmy Izabelę Kałużyńską, adwokat reprezentującą kredytobiorców. Jej kancelaria jest częścią grupy kapitałowej VOTUM – spółki wyspecjalizowanej w zdobywaniu odszkodowań dla osób poszkodowanych w wypadkach, ale również świadczącej usługi frankowiczom i złotówkowiczom. Nasza rozmówczyni jest zaskoczona, że resort sprawiedliwości nie uwzględnił szeregu uwag zgłaszanych do projektu.

- Szczytny cel, jaki przyświeca autorom tych rozwiązań, to oczywiście odkorkowanie sądów. Jednak ma się to stać z pokrzywdzeniem interesu konsumenta, i to nie tylko tego finansowego. Z mojej perspektywy, zaproponowany projekt to w istocie próba wypaczonego załatwienia wszystkich roszczeń stron umowy frankowej za jednym zamachem. Przedłużenie terminu na potrącenie albo złożenie powództwa wzajemnego jest po to, żeby bank nie pozwał konsumenta w osobnym postępowaniu; jest po to, żeby nie toczyły się kolejne sprawy sądowe. Interes kredytobiorcy w tym kontekście nie ma żadnego znaczenia – ubolewa mec. Kałużyńska.

Zyski z odsetek

Do zmasowanej akcji „ataku na projekt ustawy” na portalu X odniosła się jego współautorka dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta. Jak napisała, "zdumiewające jest, do czego zdolni są ludzie, aby uchronić swoje źródło dochodu…”. W odpowiedzi na odnoszące się do wpisu krytyczne uwagi internautów pełnomocniczka MS wyjaśnia, że „odsetki to nie zadośćuczynienie za krzywdę". "Ustawa NIE ZMIENIA sposobu naliczenia odsetek - ten wynika z orzecznictwa TSUE. Bez względu na to, jaki będzie sposób rozliczenia - odsetki powinny być liczone tak samo” – czytamy na X.

- W przestrzeni publicznej pojawiły się też zarzuty wobec pełnomocników kredytobiorców, jakoby krytykowali projekt ustawy z powodów finansowych. To niezwykle krzywdzące i nieuprawnione twierdzenia. Z mojej wiedzy wynika, że żadna kancelaria adwokacka ani radcowska reprezentująca frankowiczów nie pobiera wynagrodzenia od odsetek. Takie praktyki są charakterystyczne dla spółek odszkodowawczych, a niestety dziś wszyscy wrzucani są do jednego worka – ubolewa Karolina Pilawska. Jej zdaniem trudno czynić zarzut profesjonalnym pełnomocnikom, że walczą o to, by ich klienci odzyskali wszystkie należne środki – również te wynikające z odsetek ustawowych za czas oczekiwania na rozstrzygnięcie.

- Nie jest też prawdą, że kancelariom zależy na przedłużaniu postępowań. Wprost przeciwnie – to pełnomocnicy kredytobiorców najbardziej dążą do ich sprawnego zakończenia, bo to oni każdego dnia tłumaczą klientom, dlaczego proces trwa tak długo i utrzymują ich sprawy przez kolejne lata – mówi Pilawska.

Inaczej na tę sprawę patrzy Wojciech Wandzel, adwokat z kancelarii KKG, reprezentujący banki w sporach z kredytobiorcami. Według niego, choć rozwiązanie przewidziane w art. 5 projektu ustawy frankowej nie jest idealne, to jego krytyka jest przesadzona i wynika z nie w pełni uczciwych pobudek.

- Krytyka projektu tzw. ustawy frankowej ze strony niektórych kancelarii reprezentujących kredytobiorców podyktowana jest raczej ich własnym interesem niż interesem ich klientów. Głosy krytyczne koncentrują się na zarzucie, jakoby wprowadzenie możliwości zgłoszenia zarzutu potrącenia aż do zakończenia sprawy w II instancji może prowadzić – ze szkodą dla konsumentów – do przedłużenia postępowania. Zarzut ten jest bezpodstawny, a w istocie chodzi tu o interes finansowy kancelarii frankowych. Dla konsumenta bowiem rozwiązanie takie oznacza, że uniknie on drugiego procesu, a więc straty czasu i kosztów jego prowadzenia. Jest to korzyść znacznie większa od hipotetycznego ryzyka przedłużenia postępowania przez zarzut potrącenia – kwituje mec. Wandzel.