Wciąż brakuje przepisów, które obligowałyby właścicieli budynków do usuwania azbestowego pokrycia dachów – alarmuje rzecznik praw obywatelskich i zwraca się do Waldemara Budy, ministra rozwoju i technologii, z prośbą o podjęcie inicjatywy legislacyjnej zmierzającej do rozwiązania tego problemu.

Azbest, w tym także unoszący się w powietrzu i niewidoczny dla oczu pył azbestowy powodują szereg chorób, m.in. raka oskrzeli czy pylicę azbestową. We wniosku RPO przypomniał, że od ponad 20 lat obowiązuje całkowity zakaz sprzedaży tego materiału. Natomiast zgodnie z przyjętym przez rząd Programem Oczyszczania Kraju z Azbestu do 2032 r. powinno nastąpić jego całkowite wyeliminowanie.

Rzecznikowi chodzi przede wszystkim o sytuacje, w których to sąsiedzi skarżą się na negatywne oddziaływanie na nich niebezpiecznego materiału budowlanego, a właściciel nie zamierza go usunąć. Teoretycznie może go do tego zmusić decyzja inspektora budowlanego. Ta jednak musi być poparta oceną stopnia szkodliwości niebezpiecznego wyrobu i rekomendacją co do stopnia pilności jego usunięcia. „Ustawodawca nie nałożył jednak obowiązku sporządzenia takiej oceny przez osobę ze specjalistyczną wiedzą” – wskazał RPO.

W wyniku zaniedbań legislatora krajowy program walki z azbestem w praktyce nie działa. Według wyliczeń Najwyższej Izby Kontroli przez pierwsze 12 lat jego funkcjonowania usunięto zaledwie 17 proc. zinwentaryzowanych przez resort rozwoju wyrobów azbestowych. Rzeczywista ilość szkodliwego materiału nie jest nikomu znana. Nawet gdyby przyjąć, że dane ministerstwa są kompletne, to oczyszczenie dachów z wykazanego w nich azbestu zajmie nie dziewięć, ale prawie 70 lat.

Wśród głównych przyczyn ślimaczego tempa usuwania niebezpiecznego dla zdrowia materiału prof. Marcin Wiącek wskazał dofinansowanie przez państwo jedynie jego demontażu i utylizacji, przy jednoczesnej konieczności pokrycia kosztów nowego zadaszenia przez właściciela budynku. Dodatkowo według rzecznika wciąż brakuje rzetelnego mechanizmu inwentaryzacji azbestu i monitorowania jego usuwania.

Osobny problem stanowi niewywiązywanie się samych właścicieli budynków z obowiązku corocznego raportowania o ilości zgromadzonego tworzywa. Powoduje to różnice między bazą azbestową prowadzoną przez resort rozwoju, danymi gromadzonymi przez gminy, a rzeczywistym stanem azbestu na dachach. Zdaniem RPO przy obecnym braku porządku w systemach, niejasnych przepisach i braku skutecznego egzekwowania obowiązku sporządzania corocznej oceny stopnia szkodliwości nie da się prowadzić efektywnej polityki eliminowania niebezpiecznego tworzywa.

„Nowe regulacje prawne zapewne przyczyniłyby się do ograniczenia napięć i konfliktów społecznych, przede wszystkim w stosunkach sąsiedzkich, wywoływanych przez funkcjonowanie obiektów wykonanych z wyrobów zawierających azbest” – argumentuje prof. Marcin Wiącek. Dodaje też, że ochrona zdrowia obywateli należy do podstawowych obowiązków państwa, dlatego należałoby rozważyć wprowadzenie finansowania ze środków publicznych nie tylko demontażu starego, lecz także wykonania nowego dachu. ©℗