Dziennik Gazeta Prawna
opinia
Chcąc zniszczyć dobrobyt, należy wykorzystać niszczycielską moc zazdrości. Idea zakładająca, że ci, którzy zarabiają więcej, powinni płacić troszeczkę więcej, gdy i tak więcej proporcjonalni e płacą, jest szczególnie niebezpieczna.
Doprowadzenie kraju do ruiny nie jest trudne. Recepta jest znana przez ekonomistów od dawna. W latach powojennych wdrażali ją z sukcesem ludzie tacy jak Juan Peron w Argentynie, Ahmed Sukarno w Indonezji, Salvador Allende w Chile. Ich rządy skończyły się katastrofą ekonomiczną. Czasy najnowsze też wskazują interesujące przykłady, takie jak Wenezuela za rządów najpierw Hugo Chaveza, a teraz Nicolasa Maduro. Silna jednostka polityczna i jej kult to pierwszy element, który wskazuje na pozorny pluralizm dyskusji politycznej lub jego brak. Kult z założenia wyklucza bądź ogranicza dyskusje o nim.
Można wyróżnić liczne cechy wspólne i działania, które warunkują ekonomiczny sukces zrujnowania kraju. Do przekonania przeciętnej osoby do szerszego tła i zbawiennej misji rządu potrzebna jest ideologia. Znakomicie do tego nadają się hasła takie jak „sprawiedliwość społeczna” – kod rodem z nowomowy sprzed kilkudziesięciu lat, najlepiej zapisany w konstytucji, będący w razie potrzeby uzasadnieniem konfiskaty własności jednych na rzecz innych. To w końcu może być „niesprawiedliwe społecznie”, gdy twój partner jest mniej atrakcyjny niż sąsiad. Jeżeli ich dzieci są mądrzejsze, rząd może wyrównać ich szanse w państwowej szkole. Ich samochód, dom są lepsze, większe? Są bardziej szczęśliwi? Prawdopodobnie doszli do wszystkiego przez przypadek albo w sposób naganny i zasługują, aby ich bogactwo zostało skonfiskowane. Rząd, wybrany głosami większości, lepiej wie, jak wydać pieniądze, niż oni.
Innym znakomitym hasłem używanym przez różne kraje w historii ludzkości jest „patriotyczne rozdawnictwo”. Do jego budowania, w tym wiary w zbawienną moc państwa, niezbędne są dodatkowe lekcje historii i języka urzędowego w państwowych szkołach z zatwierdzonym przez państwowe ministerstwa programem nauki. Nauczanie informatyki i języków obcych, których poznanie obecnie najbardziej wzbogaca kapitał ludzki i warunkuje w następnych latach jego wyższą produktywność, wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań, co przenosi się na zwiększone bogactwo społeczeństwa, nie jest w żaden sposób bliskie patriotycznej ideologii. Historia w końcu uczy, że jeszcze nigdy nikogo niczego nie nauczyła.
Kryzysu nigdy nie widać od razu. Najpierw odbywa się przełożenie idei na rozmiękczenie zasad funkcjonowania istniejącego ładu gospodarczego, poprzez osłabienie instytucji stojących na jego straży. Prowadzi do uzasadnienia ingerencji w instytucje chroniące przestrzeganie prawa, w tym prawa własności. Słabość państwa będzie więc skutkiem zwiększenia roli, niekoniecznie ilości, administracji publicznej i przekazania jej szerokich kompetencji ingerowania w rynek oraz dużej dowolności działania. Musi być to uzupełnione rozbiciem zasady trójpodziału władzy, tak aby żonglujący ideami politycy mogli oceniać sędziów i być ich przełożonymi. Idee muszą przesiąknąć do administracji publicznej. Aby tak się stało, trzeba wymienić jej liderów i narzucić sugerowane idee. Zamiast uznanych na świecie zasad nadzoru korporacyjnego w spółkach należących do Skarbu Państwa należy je upolitycznić i sprawić, aby ich decyzje były nieprzewidywalne z punktu widzenia logiki rynkowej. Ważne będzie podważanie kompetencji niezależnych regulatorów, takich jak urzędy ochrony konkurencji, gdy sprzeciwiają się politykom i ich próbom zakamuflowanych działań stwarzających zagrożenie dla instytucji rynkowych, czy próby podporządkowania takich instytucji jak niezależny nadzór sektora bankowego i finansowego oraz całych sektorów gospodarki. Do tych celów świetnie nadają się specjalne podatki sektorowe (np. bankowy czy od centrów handlowych), ale i ograniczanie dostępu do rynków (np. rynek ziemi), nagłe zmiany regulacji prawnych leżące u podstaw opłacalności całych branż. Nie może się obejść bez selektywnego traktowania inwestorów ze względu na pochodzenie kapitału. Zdaniem „patriotycznego rozdawnictwa” lokalny kapitał jest cenniejszy, bo będzie patriotycznie „pracował” w kraju, a nie uciekał za granicę. Niestety zła wiadomość dla ideologów jest taka, że kapitał ma wiele form, m.in. kapitał społeczny, technologie, i chcąc nie chcąc udział obcego kapitału w gospodarce przyczynia się do tworzenia lokalnego kapitału – wtedy poziom wiedzy u jednostek pracujących z kapitałem zagranicznym zwiększa się, zrozumienie najnowszych technologii również, czego skutkiem są nowe firmy zakładane przez osoby, które najpierw w zagranicznych korporacjach poznają rynek, a potem tworzą małe, konkurencyjne biznesy lokalne. Krajowy kapitał potrzebuje wolności i właściwych instytucji, by się mnożyć. Tymczasem ograniczanie wolności gospodarczej, wolności przepływu kapitału raczej zniechęcają inwestorów, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Następuje obniżenie wiarygodności kraju, gdyż ludzie i instytucje ratingowe widzą powszechne podważanie zaufania do stabilnych instytucji.
Wszyscy wiedzą, że dwie rzeczy są pewne – śmierć i podatki. Czasami są one nawet związane ze sobą, jak w przypadku głodów w Chile, Indonezji po II wojnie światowej czy obecnie w Wenezueli. Tam obciążenia i bariery dla biznesu i najbogatszych były astronomiczne z powodów ideologicznych i przez nie nastąpiły problemy z produkcją i dystrybucją żywności. Niemniej kraje bogate to nie te, które mają wysokie podatki, tylko te, które mają właściwe instytucje i bodźce zachęcające do pracy. Wysokie opresyjne podatki zagwarantują, że kraj znajdzie się szybko w ruinie. Podstawowe pytanie jednak brzmi: od jakiego poziomu opodatkowanie niszczy indywidualną motywację do tego, aby zarabiać więcej pieniędzy? Zrujnowanie kraju może się udać, gdy motywację do pracy odbierze się przede wszystkim kreatywnej i przedsiębiorczej klasie średniej, spychając ją do granicy, gdzie zaczyna się bieda. Bogaci i tak sobie poradzą.
Na marginesie, w dyskusji o podatkach warto odnieść się do prawa Hausera. Opublikowana w 1993 r. przez Williama Kurta Hausera teoria sugeruje, że bez względu na to, jakie stawki podatkowe obowiązywały w powojennej historii podatkowej USA (czy było to 91 proc. w latach 1951– –1966, czy 28 proc. za schyłkowych czasów Reagana w latach 1988–1990), roczne wpływy podatkowe pozostawały na poziomie ok. 19,5 proc. PKB. Teoria ta została poprawiona, ale zakłada się, że wpływy mogą stanowić najwyżej 20 proc. PKB. Zdarza się, że przedsiębiorcy nie płacą podatków, jak Steve Jobs, który pracował za 1 dolara, ale ich majątek często służy tworzeniu nowych produktów i usług, poprawianiu istniejących, wynajdywaniu innowacyjnych rozwiązań albo idzie na cele dobroczynne.
Oczywiście pobieranie podatków to nie wszystko. Trzeba je beztrosko wydawać – kupować poparcie społeczne za programy, które mają rzekomo ulżyć społeczeństwu, takie jak masowe rozdawanie pieniędzy – np. dla wielodzietnych na dzieci, dla emerytów na leki, i jednocześnie inwigilować społeczeństwo. Poza tym aby doprowadzić kraj do ruiny, obywatele nie mogą też po prostu otrzymywać wysokiej jakości usług od instytucji państwowych, lecz to, co akurat ideolodzy wymyślą, że jest potrzebne, np. tanie subwencjonowane państwowe produkty: węgiel, energię. Przykładowo w Wenezueli na początku 201 6 r . jeden litr benzyny kosztował 3 gr, a światła w Indonezji nie opłaca się gasić, bo jest niemal darmowe, więc gasząc i zapalając, bardziej ryzykujemy zniszczenie żarówki.
To wszystko nie wystarczy jeszcze, aby zrujnować kraj. Kolejne rekomendowane kroki to: regulowane przez rząd ceny, zastąpienie usług i produktów tworzonych przez firmy na rynku przez państwo, konfiskowanie majątków najbogatszym, kontrola nad kursem waluty. Tego typu instytucje już dopełnią dzieła. W imię sprawiedliwości.
Zazdrość i nienawiść są jednymi z najbardziej destrukcyjnych emocji, w końcu niszczą to, co do tej pory zostało stworzone. To kawałek wizji wszystkich „patriotyzmów o rozrzutnej ręce”, które można zredukować do stwierdzenia ich zwolenników: „Chcę tego, co inni mają, i jeśli użyję rządu, aby to dostać, to nie będzie kradzież”. ⒸⓅ