Proces szefa holenderskiej antyimigranckiej Partii na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa rozpoczął się w poniedziałek w Schiphol pod Amsterdamem. Zgodnie z zapowiedzią Wilders, oskarżony o podżeganie do nienawiści, nie pojawił się w sądzie.

Proces dotyczy wypowiedzi wygłoszonych w Hadze po wyborach lokalnych w 2014 roku. Polityk pytał wówczas zwolenników, czy "chcą mniej, czy więcej Marokańczyków w mieście i całej Holandii". Gdy zebrani zaczęli skandować: "mniej", Wilders zapewnił: "zajmiemy się tym". Wystąpienie było transmitowane na cały kraj i wywołało liczne protesty, a na policję wpłynęło prawie 6,5 tys. zażaleń.

W poniedziałek w sądzie odczytano 35 wybranych skarg.

Na rozpoczęciu posiedzenia adwokat Wildersa, Geert-Jan Knoops, zacytował oświadczenie polityka. "To proces polityczny i zdecydowałem, że nie będę obecny. Moim prawem jako polityka jest wypowiadanie się o problemach Holandii" - napisał Wilders w oświadczeniu.

53-letniemu Wildersowi może grozić do dwóch lat więzienia i grzywna w wysokości 7,4 tys. euro, jeśli zostanie uznany za winnego dyskryminacji i podżegania do nienawiści do Marokańczyków. On sam zaprzecza wszelkim zarzutom.

Wyrok oczekiwany jest 9 grudnia, ok. trzech miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w Holandii. Według najnowszego sondażu z 27 października Wilders może liczyć na podwojenie liczebności mandatów swojego ugrupowania w parlamencie.

W Holandii mieszka ok. 400 tys. Marokańczyków, co stanowi ok. 2 proc. ludności. (PAP)