W opanowanym przez separatystów Doniecku na wschodzie Ukrainy pochowano w środę zabitego w zamachu rosyjskiego bojownika Arsena Pawłowa o pseudonimie Motorola, który przyznawał w wywiadach, że zabił co najmniej 15 ukraińskich żołnierzy.

Pochowano go z honorami wojskowymi. Władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) urządziły pożegnanie w gmachu opery, a trumnę wieziono na cmentarz na armatniej lawecie.

Według donieckich mediów w pogrzebie uczestniczyło ponad 50 tysięcy ludzi. Informację tę powtarza rosyjska agencja prasowa TASS. Natomiast agencje zachodnie piszą, że było to 5 tysięcy osób (AFP) bądź kilka tysięcy (Associated Press).

W ukraińskich sieciach społecznościowych pojawiły się wpisy, w których twierdzono, powołując się na mieszkańców Doniecka, że w pogrzebie uczestniczyli zwiezieni autobusami pracownicy budżetówki i uczniowie. W niektórych komentarzach Ukraińcy pisali, że ten pogrzeb to dowód, iż Donbas nie powinien być częścią Ukrainy.

Motorola zginął w niedzielę wieczorem w windzie własnego domu w Doniecku. Zabił go podłożony w niej ładunek wybuchowy. Samozwańcze władze DRL oskarżyły o śmierć Motoroli Kijów, a jej przywódca Ołeksandr Zacharczenko oświadczył, że zamach oznacza, iż prezydent Petro Poroszenko złamał rozejm i wypowiedział separatystom otwartą wojnę. Przedstawiciele władz Ukrainy twierdzą, że nie mają ze śmiercią Rosjanina nic wspólnego.

Z Kojowa Jarosław Junko (PAP)