Wspieranie rozwoju i respektowanie zasad solidarności społecznej to zadania, za których realizację musi odpowiadać państwo – ocenił w czwartek w Krynicy wicepremier Piotr Gliński. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł mówił o solidarności silnych ze słabszymi.

Sesja plenarna pt. "Czy państwo opiekuńcze ma przyszłość?", z udziałem obu ministrów, zakończyła w czwartek po południu 26. Forum Ekonomiczne w Krynicy Zdroju. W ciągu trzech dni w blisko 200 debatach i wydarzeniach towarzyszących uczestniczyło ponad 3,6 tys. gości i ok. 700 dziennikarzy z kilkudziesięciu krajów - wśród nich premierzy krajów Grupy Wyszehradzkiej i Ukrainy.

Do Krynicy przyjechali politycy różnych opcji, w tym liderzy wszystkich ugrupowań reprezentowanych w parlamencie, a także większość ministrów polskiego rządu. Nagrodę Człowieka Roku krynickiego Forum otrzymał premier Węgier Viktor Orban.

Na zakończenie obrad wybrano – jak mówił prowadzący dyskusję twórca forum Zygmunt Berdychowski – temat budzący w Europie bodaj najwięcej kontrowersji, dotyczący potrzeby i zakresu państwowego interwencjonizmu w gospodarce i innych dziedzinach.

Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński ocenił, że dla państwa opiekuńczego w tradycyjnej, wypracowanej w ub. wieku formie, nie ma przyszłości, potrzeba mechanizmów państwa opiekuńczego w zmodyfikowanej, odpowiadającej dzisiejszym potrzebom formie.

„Konieczne jest stosowanie mechanizmów prorozwojowych, służących wspieraniu gospodarki nastawionej na opiekę (…), a jednocześnie mechanizmów motywujących do indywidualnego rozwoju. W praktyce oznacza to np. wsparcie najskuteczniejszych firm na płaszczyźnie gospodarczej i wsparcie dla najbardziej utalentowanych jednostek na płaszczyźnie społecznej” – tłumaczył wicepremier.

W tym znaczeniu – argumentował prof. Gliński – nowoczesne państwo opiekuńcze nadal jest potrzebne. Jego odpowiedzialnością jest m.in. – jak mówił wicepremier – wzmacnianie kapitału społecznego, który również jest ważny dla rozwoju. Drugą ważną cechą współczesnego państwa powinna być solidarność społeczna – przekonywał wicepremier.

Gliński sprzeciwił się natomiast konserwowaniu „opiekuńczości” państwa w wersji znanej z ub. wieku. Jak mówił, byłoby na to stać jedynie najbogatsze kraje. Inne wady takiego modelu to – wymieniał - hamowanie rozwoju oraz hodowanie „postawy wyuczonej bezradności”, charakterystycznej dla „homo sovieticus”.

Według wicepremiera wsparcie państwa potrzebne jest np. w dziedzinie kultury, gdzie należy rozwijać talenty i przedsięwzięcia budujące kapitał społeczny. Gliński opowiedział się m.in. za wspieraniem kreatywnych branż w obszarze kultury.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zaznaczył, że solidarność silnych ze słabszymi jest najbardziej ludzkim i najstarszym pomysłem konserwatywnym. „A ja jestem członkiem konserwatywnego rządu. Naszym zadaniem jest jego urzeczywistnianie” - dodał.

Zaznaczył, że np. wydatki na ochronę zdrowia nie zaczynają się w chwili finansowania szpitali. „Należy zachęcać do tego, żeby każdy brał odpowiedzialność za swoje zdrowie i myślał o tym. W 60-70 proc. najważniejszym czynnikiem zdrowia jest sposób, w jaki żyjemy” - stwierdził Radziwiłł.

Zauważył, że granice finansowania służby zdrowia są w każdym kraju coraz bardziej przesuwane. „Im lepsza gospodarka, im wyższy wzrost gospodarczy, tym większe wydatki na ten cel” - powiedział. Według niego istnieje społeczna zgoda, że powinniśmy przeznaczać więcej pieniędzy na zdrowie, tak aby wystarczyło np. na opiekę nad ludźmi starszymi.

„Jest też zgoda na to, iż tym systemem powinni być objęci wszyscy obywatele. Ale jest także kwestia jakości tych świadczeń. Koszyk gwarantowanych świadczeń powinien być szerszy, a usługi w ramach niego powinny być realne, a nie deklarowane” - dodał. Zdaniem Radziwiłła „jesteśmy skazani” na coraz większe wydatki na ochronę zdrowia - a to również odpowiedzialność państwa.

Siergiej Staniszew, przewodniczący Partii Europejskich Socjalistów (PES) i b. premier Bułgarii ocenił podczas debaty, że idea państwa opiekuńczego ma przyszłość w UE, bo nie ma jej czym zastąpić. Zwrócił uwagę, że jego ugrupowanie postuluje przeznaczenie 20 mld euro z budżetu europejskiego na poprawę sytuacji ludzi młodych, których życie będzie „trudniejsze i gorsze niż życie ich rodziców”.

Państwo opiekuńcze jest wielką zdobyczą cywilizacji XX w.” - przekonywał szef europejskich socjalistów. Według niego w Europie znajdującej się w kryzysie gospodarczym, społecznym i politycznym nie sprawdziła się polityka oszczędności skierowana przeciwko państwu opiekuńczemu. „Nie działa to skutecznie, bo kraje, które tak dużo poświęciły, jak Grecja czy Hiszpania, zapłaciły za to zniszczeniem tkanki społecznej i utratą zaufania dla instytucji państwa” - wskazał.

Jak mówił, zdaniem PES największe problemy społeczne, polityczne i gospodarcze UE dotyczą ludzi młodych. „Zbyt mało zostało zrobione w tej sprawie. Uruchomiona kampania społeczna naszego ugrupowania politycznego zmierza (do tego), aby zaktywizować tę grupę, opierając się na czterech filarach: wykształceniu, zatrudnieniu, kulturze i ochronie dzieci” - zapowiedział Staniszew.

Według niego zaproponowany program, który zyskał poparcie europejskich socjalistów, ma kosztować budżet europejski 20 mld euro. „Ktoś może powiedzieć, że nie ma na to pieniędzy, ale to kwestia priorytetów - za pomocą biliardów zostały uratowane banki, ale nie ratujecie nas, a to niezbędna polityka” - zaapelował.

George Balan, wicepremier ds. reintegracji w rządzie Mołdawii, zwrócił uwagę, że jego państwo boryka się z problemem ubóstwa i korupcji przeniesionym z czasów sowieckich do państwa demokratycznego, jakim obecnie jest Mołdawia. „Korupcja to wielka bariera dla rozwoju krajów obszaru postsowieckiego. Ludzie próbują i chcą zmienić tę sytuację. W Mołdawii poprosiliśmy UE, aby zbudować podstawy państwa prawa” - mówił.

Jak zaznaczył mołdawski wicepremier, jego kraj uruchomił mechanizmy, które mają pozwolić spełnić mu wszystkie wymagania umowy stowarzyszeniowej z UE. „Wydaje się, że idzie to w dobrą stronę” - ocenił.

Zakończone w czwartek 26. Forum Ekonomiczne w Krynicy było największe w swojej historii zarówno pod względem liczby gości, jak i wydarzeń – powiedział PAP Zygmunt Berdychowski, twórca Forum Ekonomicznego i przewodniczący jego rady programowej.

„W trakcie tych trzech dni miało miejsce prawie 200 sesji, paneli i wykładów na 17 salach konferencyjnych. Przygotowaliśmy taką propozycję programową, jakiej nigdy dotychczas nie udało nam się zrealizować. W obradach forum wzięło udział ponad 3,6 tys. gości i ponad 700 dziennikarzy” - zaznaczył. „Pod względem statystycznym to na pewno było wydarzenie wyjątkowe” - dodał Berdychowski.

Według niego najważniejszymi wydarzeniami tegorocznej edycji imprezy było spotkanie premierów Grupy Wyszehradzkiej z szefem rządu Ukrainy oraz dyskusja o tym, jaka będzie Europa po Brexicie. „Myślę, że to były absolutnie kluczowe wydarzenia, one pozostawią 26. Forum Ekonomiczne w historii” - ocenił twórca spotkania.

Odnosząc się do zarzutu niektórych komentatorów, że nadreprezentacja polityków doprowadziła do upolitycznienia imprezy, Berdychowski powiedział, że dla organizatorów było ogromnym sukcesem zorganizowanie wydarzenia z udziałem szefów rządów pięciu krajów. „To jest absolutnie coś nadzwyczajnego i z tego powodu tą liczną obecnością polityków bardzo się cieszymy” - powiedział.

„To trochę zabawne, bo wtedy, kiedy polityków nie ma, to osoby formułujące te zastrzeżenia mówią o tym, że ich brakuje, a kiedy politycy są obecni, to te same osoby zarzucają ich nadreprezentację” - dodał Berdychowski. Zapewnił, że są już pierwsze pomysły dotyczące przyszłorocznej edycji wydarzenia, a praca nad nimi zacznie się już od najbliższego poniedziałku. (PAP)