Dziesięć lat temu amerykański politolog Samuel P. Huntington wywołał międzynarodową dyskusję swoimi publikacjami na temat zderzenia cywilizacji, które miało nastąpić po przezwyciężeniu ideologiczno-politycznego podziału na Zachód i Wschód. Huntington poświęcił wiele uwagi islamowi, który – jego zdaniem – stanowi źródło destabilizacji na świecie, ponieważ brak mu dominującego centrum. „Państwa aspirujące do przywództwa, jak Arabia Saudyjska, Iran, Pakistan, Turcja i potencjalnie Indonezja, rywalizują między sobą o wpływy w świecie muzułmańskim. Żadne z nich nie ma na tyle silnej pozycji, aby stać się mediatorem w wewnątrzislamskich konfliktach, żadne nie jest w stanie podjąć konkretnych działań w imieniu islamu w razie konfliktów między muzułmanami a niemuzułmanami” – pisał.
Wywód Huntingtona budzi wątpliwości. W świecie chrześcijańskim, na który składają się społeczeństwa katolickie, prawosławne i protestanckie, też nie ma dominującego centrum, co wcale nie wpływa na obniżenie stabilności międzynarodowej. Burzliwe konflikty na Bliskim i Środkowym Wschodzie mają wiele przyczyn, które nie zawsze mają związek z odmiennościami religijnymi. Tymi odmiennościami bywa propagandowo uzasadniany terroryzm. W rzeczywistości jest on mocno powiązany z przestępczością zorganizowaną, a zwłaszcza z przemytem narkotyków. Żądza władzy i zachłanność są cynicznie przesłaniane wyrwanymi z kontekstu cytatami z Koranu.
Olbrzymie zyski, jakie przynosi handel narkotykami, sprawiają, że wyeliminowanie tego handlu okazuje się – jak dotychczas – niemożliwe. Problemem są korupcja, nieudolność i brak stanowczości w walce ze zorganizowanymi bandami. W skali globalnej ważnym, a równocześnie mało znanym i niedocenianym polem tej walki jest długa granica pomiędzy Iranem a Afganistanem. Dobrze uzbrojone i wyszkolone bandy afgańskich przemytników od lat usiłują przerzucać przez Iran ogromne ilości narkotyków do Europy. W czasie niedawnej wizyty w Warszawie irański minister spraw wewnętrznych Abdolreza Fazli stwierdził, że w walce z tymi bandami zginęło około 4 tys. irańskich żołnierzy i policjantów.
W ubiegłym roku irańskie władze skonfiskowały i spaliły 570 ton narkotyków. Również w ubiegłym roku zlikwidowano ponad 340 nielegalnych laboratoriów zajmujących się przetwarzaniem nielegalnych substacji psychoaktywnych. W przeszłości przestępcy usiłowali wynegocjować zgodę władz Iranu na przemyt przez terytorium tego państwa. Władze kategorycznie odmówiły jakiegokolwiek paktowania z nimi. Minister Fazli skarżył się jednak na brak poparcia ze strony ONZ i Europy w walce z przemytem. – Nie chodzi nam o wsparcie wojskowe w walkach. To bierzemy na siebie. Potrzebna jest współpraca w zakresie informacji oraz sprzedawanie stronie irańskiej specjalistycznej aparatury rentgenowskiej do wykrywania narkotyków – mówił.
W okresie obowiązywania nałożonych na Iran sankcji sprzedaż tej aparatury była niemożliwa. Obecnie pilnie należałoby zmienić tę sytuację. W czasie wizyty w Polsce minister Fazli prowadził rozmowy na temat współpracy dwustronnej w walce z przestępczością zorganizowaną oraz z działalnością przestępczą w cyberprzestrzeni. Irański gość odwiedził centra szkolenia policji oraz ośrodki rehabilitacji osób uzależnionych od narkotyków. Interesowały go też sprawy wynikające z historii stosunków polsko-irańskich.

Jak wiadomo, w 1942 r. pod dowództwem generała Władysława Andersa ze Związku Radzieckiego przybyło do Iranu około 115 tys. Polaków i Polek (około 90 tys. żołnierzy oraz 25 tys. osób cywilnych). Choroby i wycieńczenie spowodowane niedożywieniem sprawiły, że wiele osób zmarło. Były też przypadki pozostania na terenie Iranu. Od wielu lat Polacy w Iranie i polskie cmentarze stanowią przedmiot zainteresowania naszej dyplomacji. Na uznanie zasługuje troska władz i społeczeństwa irańskiego o polskich przybyszów i opieka nad cmentarzami. O tych sprawach Abdolreza Fazli rozmawiał z córką generała, minister Anną Marią Anders. Dziś współpraca polsko-irańska obejmuje jednak nie tylko kwestie historyczne, lecz także problemy ważne dla naszego bezpieczeństwa narodowego.