Dziś Sejm zajmie się projektem uchwały o powołanie komisji śledczej w sprawie działania piramidy finansowej Amber Gold, której prezes Marcin P. oskarżony jest wraz z żoną o wyłudzenie 851 mln zł od 18 tys. klientów. O powołaniu komisji wnioskuje Prawo i Sprawiedliwość.
– Chcemy wyjaśnić, dlaczego instytucje państwowe przez trzy lata nie zadziałały i nie przecięły tej przestępczej działalności – podkreśla Małgorzata Wassermann, posłanka PiS, która ma przewodniczyć komisji.
Amber Gold działał od marca 2009 r. do sierpnia 2012 r. Firma przyjmowała lokaty, oferując wysokie, „gwarantowane” oprocentowanie, sięgające 16,5 proc. W kampaniach reklamowych wykorzystywała trwającą od 2000 r. hossę na rynku złota – przekonywała, że pozyskane od klientów pieniądze inwestuje właśnie w ten kruszec i dzięki temu jest w stanie zarabiać na wypłaty dla inwestorów. W rzeczywistości zainwestowała na tym rynku tylko 10 mln zł. Według prokuratury ok. 300 mln zł firma straciła na inwestycji w linie lotnicze OLT Express, które kupiła w 2011 r., 240 mln zł pochłonęły koszty funkcjonowania (pensje, zakupy nieruchomości i służbowych aut), 19 mln zł wypłaciło sobie w formie wynagrodzeń i premii małżeństwo P. Jak w klasycznej piramidzie finansowej części inwestorów, którzy wpłacili pieniądze na samym początku i w miarę szybko je wypłacili, udało się odzyskać 291 mln zł.
– Komisje śledcze służą bardziej celom politycznym niż rzetelnemu wyjaśnieniu sprawy. Niemniej opowiadam się za jawnym postępowaniem w tej sprawie – mówi Borys Budka, poseł PO.
PiS sprawę Amber Gold nazywał „aferą Tuska”, składając w 2014 r. zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez ówczesnego premiera. Zarzucał mu przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Już w grudniu 2009 r. Komisja Nadzoru Finansowego złożyła do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku-Wrzeszczu zawiadomienie o możliwości popełnienia przez firmę przestępstwa. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania i mimo kolejnych uwzględnianych przez sądy zażaleń KNF najpierw je umorzyła, a później zawiesiła.
– Powołanie komisji ma sens. Mam nadzieję, że ta sprawa zmusi państwowych urzędników do pewnej refleksji odnośnie do sposobu działania – uważa mec. Tomasz Krawczyk z kancelarii Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy, który w imieniu ponad 170 klientów wniósł pozew zbiorowy przeciw Skarbowi Państwa. Domaga się w nim odszkodowania ze względu na zaniedbania organów państwa, które pozwoliły Amber Gold rozwinąć się z lokalnej firmy do rozmiarów ogólnopolskich, co znacznie poszerzyło krąg poszkodowanych.
– Jestem zawiedziony działaniem organów państwa w tej sprawie, przede wszystkim wymiaru sprawiedliwości – twierdzi Wiesław Rozłucki, prezes GPW w latach 1991– –2006. I dodaje, że z punktu widzenia podniesienia ochrony inwestorów na rynku finansowym i zapobiegania tego typu sytuacjom w przyszłości sejmowa komisja nic nie wniesie. – Jedną z kluczowych kwestii jest usprawnienie działania wymiaru sprawiedliwości, by kara za przestępstwa na rynku finansowym była szybka i nieuchronna – ocenia były szef giełdy.
Śledztwo w sprawie Amber Gold rozpoczęło się w czerwcu 2012 r., sprawa trafiła do sądu w marcu 2016 r. Amerykański wymiar sprawiedliwości na osądzenie i skazanie na 150 lat więzienia Bernarda Madoffa, twórcy globalnej piramidy finansowej, w której inwestorzy stracili około 50 mld dol., potrzebował siedmiu miesięcy.
50 mln zł nie przekracza wartość masy upadłościowej Amber Gold