Rosyjskie więzienie nie odebrało mi wolności – powiedziała ukraińska lotniczka wojskowa Nadija Sawczenko, która skazana przez sąd w Rosji na 22 lata więzienia, w maju powróciła do kraju, wymieniona na dwóch żołnierzy rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.

Sawczenko zapewniła, że prawie dwa lata, które spędziła za kratkami, nie złamały jej, a swój proces w Rosji nazwała farsą. Oświadczyła też, że wbrew oczekiwaniom Kremla nie przyczyni się do destabilizowania sytuacji na Ukrainie.

„Ja nie wiem, w jakim celu Kreml mnie wypuścił. (...) Jeśli jednak myślą, że zaszkodzę swojemu krajowi, to głęboko się mylą. Wszystko, co będę robić, to jedynie szkodzić Rosji. Nie mam nic przeciwko narodowi rosyjskiemu. Jest tam wielu dobrych ludzi i jestem im bardzo wdzięczna za wsparcie. Rosjanie też potrzebują wolności, wolności od swojej władzy” – oświadczyła.

35-letnia porucznik odrzuciła spekulacje, że jeśli na Ukrainie ponownie doszłoby do protestów antyrządowych, mogłaby stanąć na ich czele.

„Majdan, który może nastąpić, będzie Majdanem z bronią, będzie krwawy. Niestety, do niczego dobrego nie doprowadzi. Ludzie powinni zrozumieć, że ta władza, która przyjdzie z bronią, nie będzie lepsza od tej, która jest teraz. Nie można robić niczego, co zrujnuje kraj. Nie można rujnować Ukrainy. Trzeba działać cywilizowanymi metodami” - podkreśliła.

Sawczenko wyjaśniła, że jej wcześniejsze oświadczenia, w których mówiła o konieczności podjęcia bezpośrednich rozmów z prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy, zostały źle zrozumiane.

„Powtarzałam tysiąc razy, że jestem gotowa z nimi negocjować jedynie uwolnienie zakładników. Bo ja wiem, jak to jest. Wiem, że żadna matka, żona i dziecko, które straciły w tej wojnie syna, męża czy ojca, nie będzie mnie potępiać. Oni znają ból straty. Niech ludzie myślą o mnie, co chcą. Ja wiem, że dla osiągnięcia rezultatu gotowa jestem poświęcić samą siebie” – zaznaczyła.