Bułgarski minister obrony Nikołaj Nenczew wyraził w środę gotowość swego kraju do wybudowania ogrodzenia ochronnego wzdłuż części prawie 500-kilometrowej granicy z Grecją w razie napływu migrantów z południa.

„Według informacji, które otrzymujemy, po zamknięciu przez Macedonię szlaku bałkańskiego nie należy wykluczać napływu do nas migrantów, którzy obecnie gromadzą się w Grecji” – oświadczył minister, który odwiedził granicę w regionie największego przejścia Kułata–Promachonas. Dodał jednak, że na razie nie ma sygnałów o próbach nielegalnego przekroczenia granicy.

W tym regionie oprócz policji granicznej do ochrony granic wysłano wojsko. Według ministra koordynacja jednostek policji i wojska jest bardzo dobra. W razie konieczności w ciągu kilku godzin można tam rozlokować do 800 wojskowych - podkreślił szef resortu obrony.

Ogrodzenie ochronne powstaje na granicy z Turcją. Jego pierwszy 30-kilometrowy odcinek powstał w 2014 r., obecnie z pewnym opóźnieniem dobudowuje się dalszych 150 km.

Wcześniej w środę wicepremier i szefowa MSW Rumiana Byczwarowa powiedziała, że najważniejszym zadaniem resortu, w tym we współpracy z analogicznymi służbami unijnymi, jest walka z przemytnikami ludzi. Prawie 95 proc. migrantów, którzy dotarli do Europy Zachodniej, mogło tego dokonać z pomocą transgranicznej mafii przemytniczej, której trzon stanowią bałkańskie struktury przemytników narkotyków.

Według oficjalnych danych MSW w 2015 r. przez Bułgarię na Zachód przeszło ok. 30 tys. nielegalnych migrantów, którzy weszli do kraju z Turcji. Według nieoficjalnych szacunków liczba ta jest jednak w rzeczywistości trzykrotnie wyższa.

Obecnie w Bułgarii nasilają się obawy przed falą migrantów z Grecji, chociaż zdaniem bułgarskich ekspertów ds. bezpieczeństwa bardziej prawdopodobnie jest, że większa część z około 40 tys. znajdujących się obecnie w Grecji migrantów spróbuje dotrzeć do Europy Zachodniej przez Albanię i Morze Śródziemne, do południowych Włoch.