W wielu miastach Polski upamiętniono Żołnierzy Wyklętych, którzy walczyli z komunistyczną okupacją. W stolicy, przy Pomniku Męczenników Terroru Komunistycznego w latach 1944-1956, spotkali się przedstawiciele władz dzielnicy Ursynów, młodzież i mieszkańcy Warszawy.

Po wspólnym odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego głos zabrał współorganizator uroczystości, ksiądz kanonik Wojciech Gnidziński, proboszcz parafii świętej Katarzyny. Przypomniał, że Żołnierzom Wyklętym komuniści odebrali prawo do wolności, do godnej śmierci i pochówku. "Żołnierze Niezłomni byli rycerzami, wychowanymi na zasadach kodeksu honorowego i Dekalogu" - dodał ksiądz Gnidziński. Zwrócił uwagę, że składając hołd bohaterom, chylimy też czoło przed wychowawcami młodego pokolenia, którzy przekazują prawdę o Żołnierzach Niezłomnych.

Po modlitwie list od prezydenta Andrzeja Dudy odczytała aktorka Anna Chodakowska. "My, Polacy, w ostatnich wiekach, walcząc o wolność narodu i Ojczyzny, zapisaliśmy wiele bohaterskich i tragicznych kart historii. Jednak nawet na tym tle dzieje powstania antykomunistycznego wyróżnia szczególny dramatyzm." - napisał prezydent. Przypomniał, że żołnierze drugiej konspiracji stanęli zbrojnie przeciwko całej potędze sowieckiego imperium, w obronie rodaków, poddanych terrorowi przez nową władzę, zainstalowaną w kraju z woli Stalina. Andrzej Duda napisał, że władze komunistyczne nie tylko bezwzględnie ich tępiły, ale chciały też skazać na zapomnienie. Szykany wobec weteranów podziemia i ich rodzin oraz fałszowanie prawdy historycznej kontynuowano do roku 1989. Jeszcze w początkach transformacji ustrojowej nazywano ich bandytami. Zaczął się też coraz częściej odzywać głos przeciwny, który mówił o nich "bohaterowie". "Dzisiaj nie sposób wątpić, że był to głos odradzającej się Rzeczpospolitej" - napisał prezydent. Podkreślił, że odnalezienie mogił i zapewnienie godnego pochówku tym, którzy oddali życie z Ojczyznę jest naszą powinnością chrześcijańską i ludzką. Prawda o heroizmie i tragedii powstania antykomunistycznego to fundament suwerennej Rzeczpospolitej.

Prezes Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza, senator PiS, profesor Jan Żaryn powiedział, że życiorysy każdego z około 200 tysięcy Żołnierzy Wyklętych czekają na opracowanie.
W uroczystości wzięli udział żołnierze z mazowieckiego oddziału Żandarmerii Wojskowej w Warszawie oraz muzycy z Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego.

Z okazji obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych Ministerstwo Sprawiedliwości udostępniło piwnice swego budynku, w których przed laty mieścił się areszt śledczy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Szef resortu Zbigniew Ziobro, zanim wprowadził zwiedzających, złożył kwiaty przed tablicami upamiętniającymi Żołnierzy Wyklętych.

Powiedział, że otwiera lochy UB, by dziś tym bardziej szanować wolność i tych, którzy mieli odwagę stawić czoła hitlerowskiej, a później komunistycznej opresji.

UB zajmował budynek będący obecnie siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości w latach 1945-54. W katowniach bezpieki więziono, torturowano, zamęczono i skrytobójczo zamordowano tysiące Polaków. Byli wśród nich oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego II Rzeczpospolitej, pracownicy cywilni polskiego Państwa Podziemnego, oficerowie i żołnierze Armii Krajowej, zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Narodowych Sił Zbrojnych, powojennego podziemia niepodległościowego.

W katedrze warszawsko-praskiej za Wyklętych, poległych i pomordowanych przez komunistów modlono się podczas uroczystej mszy świętej. Biskup Marek Solarczyk powiedział, że żołnierze walczący po 1945 roku z komunistycznym reżimem są dla nas ważnym przykładem, w jasny i wyjątkowy sposób potrafili pokazać, iż życie dla Boga, honoru i Ojczyzny jest wielką wartością. Po mszy wręczono medale "Zło dobrem zwyciężaj". Symbolicznie otrzymało je kilku żołnierzy podziemia niepodległościowego, wśród nich Zygmunt Szendzielarz pseudonim "Łupaszka" i Feliks Selmanowicz "Zagończyk". Wśród uhonorowanych żyjących osób, które pielęgnują pamięć o Żołnierzach Wyklętych, jest między innymi szef Centralnego Archiwum Wojskowego Sławomir Cenckiewicz i warszawsko-praski biskup pomocniczy Marek Solarczyk. Jak powiedział IAR Ryszard Walczak z kapituły medalu, tym odznaczeniem są honorowane osoby, które z poświęceniem służą Bogu i Ojczyźnie. Wyjaśnił, że w ten sposób od trzech lat dziękujemy tym osobom za ich cierpienia i trud.

Ksiądz prałat Bogusław Kowalski odczytał list od prezydenta Andrzeja Dudy, w którym on dziękuje za zaangażowanie w podtrzymywanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Wymienił zarówno towarzyszów broni niezłomnych, ich rodziny, ale też osoby, które potajemnie dbały o miejsca walk, kaźni i pochówków. Po uroczystości odbył się wykład doktora Tomasza Łabuszewskiego na temat żołnierzy podziemia niepodległościowego połączony z prezentacją multimedialną dotyczącą miejsc pamięci na warszawskiej Pradze.

Przed Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polskich Męczenników na warszawskiej Pradze stanęło kilkadziesiąt brzozowych krzyży. To element wystawy poświęconej pamięci Żołnierzy Wyklętych. Na każdym krzyżu zamieszczono zdjęcia zamordowanych żołnierzy powojennej konspiracji i informacje o ich losach.

Paweł Zalewski, warszawski radny PiS, który jest pomysłodawcą wystawy powiedział IAR, że chodziło mu nie tylko o przypomnienie historii Żołnierzy Wyklętych. Dodał, że ważne jest też, że miejsca pogrzebania wielu z nich wciąż są nieznane. Dlatego pod zdjęciami widnieją napisy np. "Jeszcze nie zostałem odnaleziony". To one na wielu oglądających robią największe wrażenie. Podkreślali, że wystawa była dla nich ogromnym przeżyciem.

W Gdańsku w intencji żołnierzy drugiej konspiracji odprawiono o 11:00 mszę w bazylice świętej Brygidy. Po niej ulicami miasta przeszła Krajowa Defilada Pamięci Żołnierzy Niezłomnych. Maszerowało w niej kilkadziesiąt grup rekonstrukcyjnych z całego kraju, śpiewano patriotyczne pieśni. "Wydarzenie nawiązuje do defilady zwycięstwa w 1945 roku w Londynie, na którą polscy żołnierze pod naciskami Moskwy nie zostali zaproszeni" - powiedział Marcin Maślanka z koszalińskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej Gryf. W gdańskiej defiladzie maszerowali reprezentanci wielu sił zbrojnych; armii generała Andersa, sił generała Maczka, Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, powstańcy warszawscy. Był też czołg pantera, nawiązujący do tego, zdobytego przez żołnierzy batalionu Zośka w Powstaniu Warszawskim. Pochód otwierał generał Anders, jadący na białym koniu. Paradę odbierali kombatanci. Marcin Maślanka przypomniał, że 70 lat temu żołnierze wojska Polskiego nie mogli iść w defiladzie zwycięstwa, zamiast chwały czekały na nich katownie UB.

Żołnierzom walczącym z komunistyczną okupacją oddali hołd także mieszkańcy Białej Podlaskiej. Na budynku miejscowego zakładu karnego odsłonięto tablicę poświęconą Żołnierzom Wyklętym. Wielu z nich było tam więzionych, tam funkcjonariusze UB wykonywali na nich wyroki śmierci. Ich miejsce pochówku nie jest znane.

Żołnierzy Wyklętych, którzy walczyli na terenie południowego Podlasia przypomniał regionalista Szczepan Kalinowski. Na czele formacji tego regionu stał Stefan Wyrzykowski, ps. "Major". Inni znani żołnierze niezłomni z okolic Białej Podlaski to Aleksander Wereszko, ps. "Roch" i sanitariuszka Alina Fedorowicz "Marta".

W Chełmie w intencji działaczy podziemia antykomunistycznego odprawiono uroczyste nabożeństwo, w miejscu kaźni i przed pomnikiem bohaterów Armii Krajowej złozono kwiaty.
Niezłomni i przez to niezwyciężeni. Tak trzeba o nich pamiętać - mówił uczestniczący w uroczystości wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. Zwrócił uwagę, że żołnierze podziemia antykomunistycznego zdawali sobie sprawę, iż są w tragicznym położeniu, mimo to nie zrezygnowali z walki. "Taka niezłomność prowadziła zawsze naród polski do zwycięstwa i niepodległości. To dzięki nim tu jesteśmy jako wolni ludzie w wolnym państwie" - mówił wojewoda.

Przemysław Czarnek wręczył medale Pro Patria. Jednym z odznaczonych jest chełmski historyk i regionalista Zbigniew Lubaszewski. Mówił, że ważne jest, by przypominać życiorysy Żołnierzy Wyklętych, którzy mimo że niezłomni, byli ludźmi z krwi i kości.

Lubelszczyzna była pierwszym regionem obecnego terytorium Polski, zajętym przez Armię Czerwoną. Tu najwcześniej dał się odczuć terror skierowany przeciwko ludności cywilnej i członkom antykomunistycznego podziemia. Dlatego to właśnie na tych ziemiach działalność podziemia niepodległościowego była szczególnie intensywna i trwała najdłużej, bo aż do roku 1963.

Marian Bernaciak "Orlik", Zdzisław Broński "Uskok", Hieronim Dekutowski "Zapora" oraz Józef Franczak "Lalek" to najwybitniejsi lubelscy żołnierze niezłomni. Wszyscy zginęli podczas walki lub w trakcie tortur. Los "Lalka", ostatniego Żołnierza Wyklętego, zastrzelonego przez ZOMO w 1963 roku, stał się symbolem dla całego pokolenia.

W ponad dwustu miastach w Polsce upamiętniono żołnierzy, sprzeciwiających się sowietyzacji kraju, organizując biegi "Tropem Wilczym". Ich nazwa nawiązuje do fragmentu wiersza Zbigniewa Herberta: "Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy". Udział w biegu zadeklarowało w całej Polsce ponad 42 tysiące osób. Inicjatorem projektu jest Fundacja Wolność i Demokracja.

W Warszawie bieg odbył się w Parku Skaryszewskim. Na linii startu zameldowało się ponad 3 tysiące osób. Zawodnicy biegali na trzech dystansach: 10 i 5 kilometrów oraz symbolicznych 1963 metrach. Jest to hołd dla ostatniego partyzanta - Józefa Franczaka pseudonim "Lalek", który poległ właśnie w 1963 roku. "Biegniemy bardziej ze względu na historię, niż własne zdrowie. Ta piękna karta jest wciąż nieodkryta do końca. Sport jest dobrą okazją, by informować społeczność o działalności Żołnierzy Wyklętych" - powiedzieli na mecie uczestnicy.

W biegu uczestniczyły całe rodziny. Rodzice z dziećmi mogli zagrać w terenową grę historyczną nawiązującą do działalności Żołnierzy Wyklętych. Były też występy grup rekonstrukcyjnych, wystawy, a także poczęstunek z kuchni polowej.

Do ogólnopolskiej akcji przyłączył się również Nowy Sącz. Na starcie pojawiło się ponad stu biegaczy. Zawodnicy otrzymali specjalne koszulki z wizerunkiem bohaterów tamtych czasów.

W Słupsku i Koszalinie w biegach wzięło udział łącznie ponad tysiąc osób. Uczestnicy zwracają uwagę, że to nie tylko forma upamiętnienia żołnierzy niezłomnych, lecz także fascynująca lekcja historii dla dzieci i młodzieży. Na trasach biegów grupy rekonstrukcyjne przedstawiały mundury i uzbrojenie członków podziemia antykomunistycznego.

W Krakowie o godzinie 19.00 w Audytorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego ponad dwustu młodych artystów wystąpi na koncercie galowym „W hołdzie Żołnierzom Wyklętym". Będzie można tam usłyszeć śpiewaków krakowskich chórów akademickich oraz muzyków Orkiestry PASSIONART, a także brytyjską wokalistkę polskiego pochodzenia Katy Carr. Bohaterowie jej piosenek to między innymi generał Stanisław Maczek, bohaterski uciekinier z Auschwitz Kazimierz Piechowski i jedyna kobieta spośród cichociemnych generał Elżbieta Zawacka.

Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie i Stowarzyszenie PASSIONART organizują koncert po raz piąty, w ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych.

Historyk Dariusz Kucharski przypomina, że Żołnierze Wyklęci walczyli z komunistami o wolną Polskę. W rozmowie z IAR tłumaczy, że tak zwana druga konspiracja zaczęła się w 1944 roku. Polscy żołnierze walkę podjęli w momencie, kiedy Armia Czerwona wkroczyła na tereny II Rzeczpospolitej i sowieci próbowali zaprowadzić tam nowy ład. Brutalne działania wobec ludności polskiej, narzucanie nowego systemu spowodowały, że tysiące osób powiedziały "nie" sowieckim planom. Żołnierze podjęli walkę o całość ziem II Rzeczpospolitej i sprzeciwiali się aneksji Kresów. Walczyli też o wolność i godność Polaków, bronili lokalną ludność przed akcjami sowieckich żołnierzy, później komunistów.

Choć przewaga sowieckich i komunistycznych formacji była ogromna, to odziały partyzanckie potrafiły bardzo skutecznie działać, odbijając więźniów, uwalniając całe transporty Polaków wywożonych w głąb Związku Radzieckiego. Jednak za swoją walkę, przypomina doktor Kucharski, żołnierze antykomunistycznego podziemia płacili ogromną cenę. W walkach z oddziałami NKWD i Urzędu Bezpieczeństwa oraz w ubeckich katowniach zginęło około 50 tysięcy osób. Żołnierze antykomunistycznego podziemia byli często grzebani w bezimiennych mogiłach i mieli być na zawsze wyparci z pamięci. Ci, którzy przeżyli byli w PRLu represjonowani i społecznie wykluczeni. Polacy mogli upomnieć się o ich pamięć dopiero po 1989 roku.

Inicjatywę ustawodawczą dotyczącą uchwalenia nowego święta podjął w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński. Rok później Sejm przyjął ustawę ustanawiającą 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy "Wyklętych".