- Dla nas wzorem jest Polska. Wprowadzając obecną konstytucję, ograniczyliście władzę prezydenta. Zgodził się na to również Aleksander Kwaśniewski. Prezydent pozbawiony kontroli nad władzą wykonawczą może sobie pozwolić na bycie rozjemcą, arbitrem narodu. Dysponując władzą, jest kolejnym graczem w prymitywnym świecie ukraińskiej polityki. - uważa OKSANA SYROJID, wiceszefowa parlamentu ocenia ukraińską wojnę na górze.
Jak pani odebrała publiczną, wulgarną sprzeczkę gubernatora Odessy Micheila Saakaszwilego z ministrem spraw wewnętrznych Arsenem Awakowem?
Awakow powinien zostać zdymisjonowany. Jego odejście pokazałoby, że tego typu słowa były niedopuszczalne. Jeśli zostanie, wszyscy uznają, że tak można. Awakow reprezentuje rząd Arsenija Jaceniuka, zaś Saakaszwili, choć również sprawuje ją w obwodzie odeskim, podlega prezydentowi. Bez realnych konsekwencji trudno mówić o pojednaniu i zakończeniu konfliktu.
A dymisja Jaceniuka jest realna?
Premier Jaceniuk na razie pozostanie szefem rządu.
Jakie relacje łączą prezydenta Petra Poroszenkę z premierem?
To nie są proste relacje. Częściowo jest to jednak wina konstytucji, która zmusza obu polityków do konfliktu. Prezydent dysponuje ogromem pełnomocnictw wykonawczych, przez co premier nie dysponuje pełnią władzy w tym zakresie. Elementami tej gałęzi władzy są przecież administracje obwodowe (ODA, odpowiednik urzędów wojewódzkich – red.), organy regulacyjne, ministerstwa obrony czy spraw zagranicznych. Tymczasem szefów ODA, regulatorów, a nawet dwóch wymienionych ministerstw powołuje głowa państwa, nad którą parlament z kolei nie ma żadnej kontroli. Stąd wynika gigantyczna nierównowaga systemu.
I stąd konflikt?
Tak, takie zapisy konstytucji wpędzają rząd, parlament i prezydenta w sytuację wiecznej wojny. Do tego dochodzi niska kultura polityczna, skłonność każdej ze stron do monologu, a nie do dialogu. Prezydent to pierwsza osoba w państwie, ale przecież premier czy deputowani mu nie podlegają.
Jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Na gruntowną zmianę konstytucji musieliby się zgodzić wszyscy aktorzy, a prezydenta nikt nie podejrzewa o skłonność do ograniczania swoich kompetencji.
Dla nas wzorem jest Polska. Wprowadzając obecną konstytucję, ograniczyliście władzę prezydenta. Zgodził się na to również Aleksander Kwaśniewski. Prezydent pozbawiony kontroli nad władzą wykonawczą może sobie pozwolić na bycie rozjemcą, arbitrem narodu. Dysponując władzą, jest kolejnym graczem w prymitywnym świecie ukraińskiej polityki. Tymczasem sygnały pochodzące od Poroszenki są niejednoznaczne. Z jednej strony prezydent zgodził się niedawno na rezygnację z części konstytucyjnych pełnomocnictw dotyczących np. powoływania sędziów. Z drugiej jednak strony reforma decentralizacyjna tylko wzmocniła jego władzę, pozwalając Poroszence m.in. na zawieszanie mandatów merów miast i rad lokalnych na okres nieokreślony.
Dlaczego po dwóch latach od ostatniego Majdanu ukraińska polityka wciąż przypomina tę z czasów prezydentów Łeonida Kuczmy czy Wiktora Juszczenki?
Większość naszych partnerów politycznych zaczynała kariery w tamtym systemie. Byli blisko władzy przez długie lata, więc obecna sytuacja niespecjalnie im przeszkadza. Oderwani od rzeczywistości nie znają prawdziwych oczekiwań społecznych. Wolą traktować politykę jak biznes. Nie chcą zmian systemowych.
Naprawdę nic się nie zmieniło?
Parlament się zmienił, jest dużo bardziej otwarty. Kiedyś to był zamknięty krąg, w którym decyzje podejmowało pięciu liderów frakcji, a reszta głosowała pod ich wskazówki. Może dlatego teraz wydaje się, że jest więcej nieprawidłowości. Jest ich mniej, ale dzięki większej otwartości i demokratyczności parlamentu łatwiej wychodzą na jaw.