Francja-Air France-sąd


Sąd w Bobigny pod Paryżem wszczął dochodzenie w sprawie wczorajszych zajść w siedzibie Air France na lotnisku Roissy-Charles-de-Gaulle. Kilkunastu pracowników wdarło do sali, w której zarząd narodowego przewoźnika Francji przedstawiał plan restrukturyzacji przewidujący zwolnienie niemal trzech tysięcy osób. Pobito dwóch dyrektorów.
Obecni na miejscu wydarzenia związkowcy nie ukrywają, że bali się, iż dojdzie do linczu. Zdjęcie obdartego z koszuli, półnagiego dyrektora do spraw personalnych w Air France obiegło cały świat. Zareagowała prasa międzynarodowa, a to - zdaniem osób związanych z francuskim przewoźnikiem - fatalnie się to odbije na jego wizerunku. Słów oburzenia nie kryją francuscy przywódcy, a znajdujący się w opozycji Republikanie oskarżają o zajście związki zawodowe.
Postawę opozycji krytykuje premier Manuel Valls. Jak mówi, nieustanne podważanie roli związków zawodowych, niezawisłości sądów - filarów demokracji, używanie wobec nich obraźliwych wyrażeń, co robi prawicowa opozycja komentując wydarzenia w siedzibie francuskiego przewoźnika - to działania niebezpieczne.
Air France znajduje się w opłakanym stanie finansowym. Trzeba dopłacać do co drugiego samolotu. Wstrzymano kupno nowych maszyn. Piloci nie zgadzają się na skrócenie urlopów i na wydłużenie czasu pracy za te same pieniądze.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Marek Brzeziński/Paryż/moc/dabr