Junts pel Si zdobyła 62 mandaty w liczącym 135 miejsc parlamencie, CUP - 10. Razem oba ugrupowania miałyby ponad połowę głosów. Jednak utworzenie przez nie koalicji nie będzie łatwe. Zwycięzcy wyborów chcą, aby nowym rządem pokierował Artur Mas - polityk, który pełni tę funkcję od pięciu lat. O tym zaś nie chce słyszeć CUP.
"Nie wejdziemy do rządu, jeśli będą w nim osoby, które brały udział w polityce zaciskania pasa i są podejrzane o korupcję" - oświadczył deputowany Antonio Bańos.
Przeszkodą są też poglądy. Wielu kandydatów Junts pel Si to neoliberałowie. CUP jest zaś skrajnie lewicowy. Opowiada się za nacjonalizacją banków, transportu i wyjściem z Unii Europejskiej.