Najważniejsze sprawy to wzmacnianie granic, pomoc Turcji oraz gaszenie konfliktu na terenie Syrii i Libii.
Unia Europejska jest blisko kompromisu w sprawie rozdziału uchodźców pomiędzy państwa członkowskie, zapewnia sprawujący obecnie prezydencję Luksemburg. Miałoby ono zostać zawarte jeszcze przed środowym specjalnym szczytem przywódców – na dzisiejszym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych.
Podjęcie decyzji przez ministrów jest łatwiejsze, bo – w odróżnieniu od Rady Europejskiej – nie wymaga jednomyślności. Do jej przegłosowania wystarczy kwalifikowana większość – 55 proc. państw zamieszkanych przez 65 proc. obywateli UE, a ponieważ przeciwnicy systemu obowiązkowej dystrybucji, czyli głównie państwa Europy Środkowo-Wschodniej, nie mają mniejszości blokującej, mogą zostać przegłosowani. Unijne źródła przekazują sprzeczne sygnały na temat takiego scenariusza – z jednej strony byłoby to niekorzystne, bo byłoby czytelnym znakiem podziałów wewnątrz Unii. Z drugiej – jeden czy dwa kraje nieoficjalnie ponoć się zgadzają na zaakceptowanie systemu, ale chciałyby zostać przegłosowane, co pozwoliłoby im wyjść z twarzą. Rozwiązanie tej kwestii – niezależnie jakim sposobem – na spotkaniu ministrów pozwoliłoby też uniknąć ryzyka konfliktu na jutrzejszym szczycie i pozwoliłoby przywódcom państw na zajęcie się problemem migracji w bardziej ogólny sposób, czyli sprawą zwiększenia wsparcia dla Turcji, dokąd w pierwszej kolejności trafiają uchodźcy z Syrii, oraz zabezpieczeniem granic zewnętrznych. Według źródeł w projekcie porozumienia nie będzie napisane wprost, że podział uchodźców jest obowiązkowy.
Wczoraj po południu nad wspólnym stanowiskiem rozmawiali w Pradze szefowie dyplomacji krajów Grupy Wyszehradzkiej. – Priorytetem musi być zabezpieczenie granic UE. Tylko w ten sposób zdołamy zapobiec dalszemu chaosowi i brutalnym starciom na granicach. (...) Innym priorytetowym obszarem jest pomoc w osiągnięciu stabilizacji w krajach, z których pochodzą uchodźcy. Nie wystarczy dostarczyć pomoc humanitarną i rozwojową, musimy także odgrywać bardziej aktywną rolę w zakończeniu tych konfliktów, szczególnie w Syrii i Libii – napisał Grzegorz Schetyna w artykule, który ukazał się wczoraj na łamach kilku europejskich gazet.
Wszystkie cztery państwa Grupy Wyszehradzkiej są przeciwne obowiązkowemu rozdziałowi uchodźców, a Czechy nawet rozważają zaskarżenie decyzji o tym do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Do wypracowania wspólnej unijnej polityki w sprawie kryzysu migracyjnego wezwał wczoraj też premier Węgier Viktor Orban – najbardziej zawzięty przeciwnik niekontrolowanego przyjmowania imigrantów – który przekonywał, że bez tego zagrożone będą nie tylko europejskie granice, ale i europejskie wartości. W niedzielę Węgry zaczęły budować płot także na granicy z Chorwacją.
Za twardym stanowiskiem w unijnych rozmowach opowiedział się tymczasem Leszek Miller. – Jeśli chcemy zachować spoistość Unii Europejskiej, to trudno całkowicie odmówić, natomiast oczywiście trzeba stawiać warunki. Ja uważam, że słusznie mówi się, że liczba przyjętych uchodźców powinna zależeć od możliwości danego kraju, i to ten kraj powinien te liczby określać – powiedział szef SLD w rozmowie z radiem RMF, dodając, iż Polska jest nadal zbyt biedna, by było to 12 tysięcy osób. Miller skrytykował równocześnie rząd za to, że kompletnie zapomniany został przyjęty przed ponad trzema laty dokument „Polityka migracyjna Polski”. Mowa jest w nim m.in. o tym, jakie grupy cudzoziemców powinny być preferowane, w jaki sposób dostosowywać politykę migracyjną do rynku pracy, jak integrować imigrantów i jak zapobiegać nielegalnej imigracji.