Projekt zgłosiła Fundacja Pro - prawo do życia. Odrzucenia projektu chciały m.in. PO i SLD. Za odrzuceniem projektu głosowało 206 posłów, przeciw 178, wstrzymało się 10. W tej kadencji Sejmu była to piąta próba zmiany przepisów regulujących dopuszczalność aborcji, trzecia - zaostrzenia ich.

Komentując tę decyzję w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, premier przypomniała, że aktualnie obowiązująca ustawa antyaborcyjna to "szeroki kompromis", który został zawarty w 1993 roku i w którym uczestniczył m.in. Kościół katolicki. Jak podkreśliła, wiadomo o jakich trzech wyjątkach dopuszczających przerywanie ciąży jest mowa w ustawie. "Jeśli dzisiaj ktokolwiek próbuje burzyć ten kompromis, to tylko wyłącznie z pobudek czysto politycznych" - oceniła szefowa rządu.

"Dzisiaj jest prawo regulujące ten obszar i każdy - zgodnie z tym prawem - powinien się zachowywać się odpowiedzialnie" - zauważyła Kopacz.

Zwróciła uwagę, że tematy takie jak aborcja pojawiają się, "gdy coś się politycznie dzieje". "Gdy jest kampania, to wtedy będziemy mieli tego rodzaju wrzutki - mówiła premier. - Każdy z nas powinien odpowiadać za własne sumienie i każdy z nas powinien przestrzegać prawa".

Zdaniem premier, przedstawicielka wnioskodawców obywatelskiego projektu mówiła w sposób zaskakujący. Szefowa rządu przypomniała m.in. piątkowe słowa Kai Godek porównujące Polskę do hitlerowskich Niemiec. "W Polsce wielu urzędnikom państwowym, lekarzom i osobom, które zawodowo zajmują się zabijaniem dzieci nienarodzonych jest wszystko jedno kogo i w jakiej liczbie zabijają, co sprowadza Polskę poniżej poziomu hitlerowskich Niemiec" - mówiła Godek.

Kopacz podkreśliła, że obecnie, jeśli badania prenatalne wykażą, że dziecko ma wadę, nikt nie zmusza matki do aborcji. "Ona sama podejmuje decyzję, czy chce tej aborcji dokonać czy nie" - mówiła premier. "Są mamy, które wychowują dzieci również z chorobami i chwała im za to, bardzo im za to dziękuję, ale to jest ich decyzja" - podkreśliła szefowa rządu.

"Tyle lat walczyliśmy o wolność decyzji i nagle dzisiaj ktoś próbuje powiedzieć, że tej wolności nie ma, teraz będziecie dokładnie myśleli i robili to, co wam każemy. Boję się czasów, w których ktoś będzie za mnie decydował" - powiedziała Kopacz.

"Gdy będzie ostateczne rozliczenie mojego sumienia i moich uczynków na ziemi, nikt nie stanie w moim zastępstwie. Miejmy więc na tyle determinacji i odwagi, by powiedzieć: niech każdy odpowiada za swoje czyny" - zaznaczyła premier.

W Polsce, w myśl ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży, aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu.