Zakończyło się głosowanie w wyborach na lidera brytyjskiej Partii Pracy. Spodziewane jest zwycięstwo skrajnie lewicowego kandydata, Jeremy'ego Corbyna, przed czym przestrzegali wszyscy poprzedni liderzy Partii Pracy. Zdaniem obserwatorów Corbyn cofnąłby labourzystów do epoki wojującego socjalizmu i pogrzebał ich szanse wyborcze na lata.

Wynik wyborów zostanie ogłoszony w sobotę, ale już na długo przed zakończeniem głosowania Corbyn wysunął się na czoło stawki czworga kandydatów. Jego nazwisko zgłosiło w ostatniej chwili grono starszych działaczy po to, by ożywić debatę po katastrofalnej porażce wyborczej Partii Pracy w maju. Tymczasem Jeremy Corbyn zdominował ją jako największy przeciwnik bolesnej polityki oszczędnościowej rządzących konserwatystów. Wysuwał też takie postulaty jak renacjonalizacja kolei, rozbrojenie nuklearne, czy oddanie każdemu podatnikowi decyzji, czy chce łożyć na utrzymanie armii.
Powód tych perturbacji to nowy sposób wyboru lidera labourzystów. Po raz pierwszy głosować mogli nie tylko członkowie partii, ale też jej sympatycy, którym wystarczyło do rejestracji złożenie podpisu i trzyfuntowej składki. Sami działacze partyjni przyznają, że potroiło to elektorat i umożliwiło głosowanie komunistom, trockistom, anarchistom, antyglobalistom i przedstawicielom innych skrajnych tendencji.