Brytyjskie media rozważają dziś moralne i prawne aspekty zabicia w Syrii dwóch rodzimych dżihadystów przez drona Królewskich Sił Powietrznych RAF. Reyaad Khan z Cardiff i Ruhul Amin z Aberdeen zginęli 21 sierpnia. Jak powiedział dziś brytyjski minister obrony, było to konieczne, aby zapobiec planowanym zamachom.

Podkreślił, że jest gotów powtórzyć takie naloty tyle razy, ile będzie trzeba, by pokrzyżować plany terrorystom. "Nie ma w tym niczego wyjątkowego" - mówił minister Michael Fallon. Ale pytany przez dziennik "The Guardian" o konkretne podstawy ataku z 21 sierpnia odparł , że ze względów bezpieczeństwa nie może podać szczegółów kto spiskował i w jakim celu.

Bulwarówka "The Sun" nie ma żadnych wątpliwości, że uderzenie było słuszne, pisząc na pierwszej stronie "Rach, ciach - i podziękowania dla Camerona". Ale opozycyjny poseł Kevin Brennan z Cardiff, skąd pochodził jeden z dżihadystów powiedział BBC, że należy ustalić jakie okoliczności uzasadniają podjęcie takiej akcji - "czy wystarczy, że ktoś zachęca innych do ataku przez media społecznościowe, czy też musi sam przygotowywać taki atak."

Partia Pracy postuluje przeprowadzenie niezależnego dochodzenia w tej sprawie.