Londyn szykuje się na drugi dzień strajku załóg kolei podziemnej. Protest jest wprawdzie tylko 24-godzinny, ale zdezorganizuje aż trzy godziny szczytu. Już dwie godziny przed rozpoczęciem akcji stacje metra w centrum pękały w szwach od tłumów powracających wcześniej z pracy.

Pociągi nie wypuszczały pasażerów na niektórych stacjach z powodu tłoku na peronach. O 18:30 rozpoczął się strajk trzech związków zawodowych i ruch stopniowo zamierał na wszystkich 11 liniach metra. Trzy godziny później podjęli strajk maszyniści i londyńskie metro stanęło na dobre.

Dyrekcja wydrukowała dla podróżnych mapki alternatywnych połączeń autobusowych, z których dziś w porannej i wieczornej godzinie szczytu korzystać będą ogromne tłumy. Wielu zaprawionych już w takich strajkach Londyńczyków przesiądzie się też na rowery, wrotki, deskorolki i założy snikersy, polegając na własnym napędzie.

Metro, które przewozi około 4 milionów pasażerów na dobę, strajkuje już drugi raz w ciągu miesiąca. Przyczyną jest spór o warunki pracy i płacy w całodobowym systemie połączeń w weekendy. Miałby on wejść w życie od 12 września, ale nie zanosi się na dotrzymanie tego terminu.