Po kilkuset zatruciach dopalaczami policja zatrzymała osobę, która ma być głównym dystrybutorem substancji o nazwie "Mocarz". Ujęto ją wczoraj wieczorem, jednak poinformowano o tym dopiero dzisiaj.

To 20-letni katowiczanin. Do zatrzymania doszło w centrum Katowic, gdy mężczyzna jechał taksówką. Jak informuje policja miał on przy sobie kilka zapakowanych do sprzedania porcji "Mocarza". To w jego mieszkaniu w sobotę przy ulicy Opolskiej funkcjonariusze znaleźli ponad 140 gramów niebezpiecznego dopalacza. Podczas akcji policjanci zatrzymali wtedy współpracujące z nim dwie osoby. Do śledztwa w sprawie włączył się Europol, bo podejrzewa się, że produkcja środka odbywała się poza granicami naszego kraju.

W sprawie dopalaczy uruchomiono specjalną infolinię. Jej numer to: 800 060 800. Można tam dostać wszelkie informacje na temat skutków zażywania dopalaczy i sposobów leczenia. Tam też można przekazywać informacje, które mogłyby ułatwić śledztwo w sprawie osób rozprowadzających te specyfiki. By skuteczniej walczyć z dopalaczami w kilku instytucjach utworzono też stanowiska pełnomocników. Będą pracowali w MSW, policji, służbie sanitarnej i granicznej. Ich zadaniem będzie wyłącznie koordynacja działań oraz informowanie innych służb.

Tymczasem Ewa Kopacz zapowiedziała, że walka z dopalaczami będzie jeszcze bardziej zdecydowana, w co włączy się wiele służb. Utworzone zostaną też nowe stanowiska i zespoły, których zadaniem będzie walka z niebezpiecznymi substancjami. Premier deklarowała, że służby bardziej przyjrzą się także dystrybucji dopalaczy w internecie.

Rzecznik kampanii wyborczej PiS Marcin Mastalerek zarzucał tymczasem władzy, że zaledwie 100 metrów od miejsca gdzie dziś obradował rząd, można kupić dopalacze. Jego zdaniem Platforma nic nie zrobiła, żeby załatwić ten problem. Polityk zaznaczył, że dopalacze, to nic innego, jak narkotyki, które są śmiertelnie niebezpieczne dla ludzi, a mimo to, zamiast konkretnych rozwiązań, rząd zgłasza jedynie kolejne obietnice. Mastalerek wypomniał politykom PO, że w 2010 roku z powodu dopalaczy do szpitali trafiło 500 osób. Ówczesny premier Donald Tusk obiecywał wtedy, że załatwi problem.

Przed dopalaczami ostrzegał także Główny Inspektor Sanitarny. Nawet jednorazowe użycie tych narkotyków może być śmiertelne - mówił na konferencji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych pełniący obowiązki głównego inspektora Marek Posobkiewicz. Uzależniają one tak mocno, jak klasyczne narkotyki. Część zatrutych osób, u których nastąpiło zatrzymanie akcji serca, udało się reanimować. Jest szansa, że wrócą do zdrowia - podawał inspektor sanitarny.

Dopalaczami zatruło się w ostatnich dniach ponad 200 osób. Doszło w tej sprawie do kilkunastu zatrzymań. Tylko na Śląsku, gdzie zatruć było najwięcej, ujęto 13 osób. Część jednak wypuszczono.