W najbliższych tygodniach mają zapaść szczegółowe decyzje, gdzie w Polsce będzie magazynowany ciężki sprzęt wojskowy ze Stanów Zjednoczonych. Poinformował o tym polskich dziennikarzy w Brukseli wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak.

Wczoraj Pentagon potwierdził, że w krajach na wschodzie NATO rozmieści ciężki sprzęt taki jak czołgi, pojazdy opancerzone oraz broń i amunicję. Ma to być amerykańska odpowiedź na sytuację na Ukrainie.

Tomasz Siemoniak powiedział, że Polska i Stany Zjednoczone są już po konsultacjach w tej sprawie, choć nie chciał powiedzieć, jakie miejsca wchodzą w grę. „Jeśli chodzi o Polskę, ta decyzja była poprzedzona rekonesansami i solidnymi przygotowaniami. Nie chcę przed decyzjami zdradzać, jakich lokalizacji się spodziewamy, ale wydaje mi się, że te decyzje zapadną względnie szybko” - mówił Tomasz Siemoniak w Brukseli.

Polski minister obrony zaznaczył, że decyzja o miejscu, w którym zostanie umieszczony amerykański sprzęt, musi być dobrze przemyślana, a pośpiech jest tutaj najgorszym doradcą. „To są bardzo poważne decyzje i muszą one być dobrze przygotowane. Oceniam, że są to decyzje na dziesięciolecia. Dzień nas nie zbawi, a powinno być to dobrze zrobione ku naszej satysfakcji i wzrostowi bezpieczeństwa, ale także poczuciu amerykańskiego partnera, że jest to dla nich dobre i korzystne” - dodał Tomasz Siemoniak.

Według wcześniejszych zapowiedzi strony amerykańskiej, ciężki sprzęt ma służyć pięciu tysiącom żołnierzy. Oprócz Polski ma być rozmieszczony w Bułgarii, Rumunii, na Litwie, Łotwie, w Estonii i w Niemczech.

Decyzję taką pochwalił sekretarz generalny NATO, a skrytykowała Rosja. Moskwa twierdzi, że jest to złamanie przez Sojusz międzynarodowych umów. Zarówno NATO, jak i Waszyngton zaprzeczają.