Potomstwo to wielkie szczęście, ale i ciężka praca. Ta w zależności od tego, gdzie się żyje, może być mniej lub bardziej przyjemna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Uniwersalnym testem dla polityki prorodzinnej prowadzonej przez państwo jest oczywiście wskaźnik dzietności. Przyjmuje się, że tam, gdzie jest wyższy, udało się stworzyć lepsze warunki do posiadania dzieci niż tam, gdzie jest niższy. W Unii Europejskiej najwyższy wskaźnik, bardzo bliski zastępowalności prostej (2,05 urodzin na kobietę) – czyli sytuacji, w której rodzi się mniej więcej tyle samo dzieci, ile umiera ludzi, a więc populacja się nie zmniejsza – ma Francja (1,98).
Francuzi zręby swojej polityki prorodzinnej zaczęli realizować jeszcze przed wojną (w 1932 r. pojawiły się pierwsze zasiłki rodzinne). W 1945 r. zostało powołane specjalne ciało o charakterze doradczym przy prezydencie – Wysoka Rada ds. Rodziny. Ponadto w ramach ministerstwa spraw społecznych i zdrowia działa specjalny młodszy minister ds. rodziny.
W efekcie powstał system, dzięki któremu państwo francuskie pochyla się nad małymi obywatelami jeszcze zanim przyjdą na świat. Matka już na początku ciąży wybiera szpital, w którym będzie rodzić. Od tego momentu personel placówki bierze na siebie prowadzenie ciąży. W pełni refundowane jest np. znieczulenie zewnątrzoponowe. Po porodzie powołana po wojnie sieć specjalnych placówek PMI oferuje opiekę pediatryczną.
Politycy nad Loarą mają świadomość, że dzieci to spory wydatek, starają się więc na różne sposoby wyrównać ubytek rodzinnych dochodów związany z inwestycją w dziecko. Zasiłek rodzinny jest świadczeniem uniwersalnym, w przeciwieństwie do Polski, gdzie jego przyznanie jest uzależnione od kryterium dochodowego. Oczywiście różni się on w zależności od liczności rodziny (na jedno dziecko wynosi 120 euro, a w przypadku sześciorga pociech – prawie 730 euro). Rodziny w trudnej sytuacji finansowej mogą liczyć na dodatkowe środki, nie wspominając już o innych dodatkach. A to wszystko zanim weźmiemy pod uwagę sposób rozliczania się z fiskusem, który zmniejsza obciążenia podatkowe wraz z liczbą posiadanych dzieci.
Biorąc pod uwagę kryterium dzietności, równie udany system udało się zbudować w Irlandii. Dzietność w tym kraju zawsze była wyższa od średniej unijnej (jeszcze na początku lat 90. przekraczała 3,0). Ewenementem jest fakt, że w 2007 r. udało się go podnieść powyżej 2,0. Także tutaj rodziny mogą liczyć na hojny system zasiłków: na jedno dziecko otrzymuje się 135 euro, a w przypadku sześciorga potomków – 810 euro.
Jednym z fundamentów polityki prorodzinnej jest umożliwienie jak najszybszego powrotu kobietom na rynek pracy. Taka idea przyświeca systemom wsparcia rodziny opracowanym w krajach skandynawskich, gdzie nie tylko odsetek dzieci uczęszczających do przedszkoli jest wysoki, ale także powszechny jest dostęp do form zorganizowanej opieki nad dziećmi młodszymi niż trzy lata. Rekordzistką jest Dania, gdzie w 2010 r. aż dwie trzecie takich dzieci korzystało z jakiejś formy opieki finansowanej przez państwo.
W krajach skandynawskich poważnie jest też traktowana kwestia równości płci. Matka może wziąć cztery tygodnie wolnego przed planowanym porodem, przysługuje jej też 14 tygodni urlopu macierzyńskiego (plus dwa tygodnie dla ojca). Z kolei 32 tygodnie urlopu wychowawczego można dowolnie podzielić między oboje rodziców.
Nie wszędzie jednak hojna polityka daje takie same efekty. Niemcy, które trudno posądzić o małe nakłady na politykę prorodzinną, od 1981 r. nie potrafią podnieść wskaźnika dzietności powyżej 1,5, co w RFN wywołuje dyskusje na temat sensowności wydawania środków na ten cel.
Uniwersalnej recepty nie ma. Olivier Thévenon, który z ramienia Organizacji Rozwoju i Współpracy Gospodarczej porównuje polityki rodzinne w różnych krajach rozwiniętych, wyróżnił cztery typy polityki prorodzinnej w zależności od tego, czy filarem systemu jest bogaty system zasiłków, czy też nacisk na zorganizowaną opiekę nad dziećmi. Kraje skandynawskie są tutaj unikatowe chociażby pod tym względem, że ich system równomiernie akcentuje obydwa te pola.
Z kolei systemy krajów anglosaskich uważane są za liberalniejsze. Znacznie krótsze są tam urlopy macierzyńskie, a system socjalny nie pomaga wszystkim w tym samym stopniu, zamiast tego starając się wyławiać najbardziej potrzebujących. Jeśli spojrzeć na statystyki, ta druga strategia wydaje się być obiecująca, bowiem w Wielkiej Brytanii dzietność oscyluje wokół 1,9 (chociaż częściowo jest to zasługa imigrantów). Z kolei kraje Europy Środkowej podpadają pod kategorię zróżnicowaną z długimi urlopami macierzyńskimi, ale relatywnie niewielkim wsparciem dla rodziny.