17 turbin wiatrowych ma stanąć w podradomskiej gminie Jedlińsk. Przeciwko inwestycji protestują mieszkańcy. Niechętnie patrzą na nią też samorządowcy. Problem w tym, że brakuje planu zagospodarowania przestrzennego, który uniemożliwiłby przedsięwzięcie.

Inwestor podpisał już umowy wstępne z właścicielami prywatnych działek, na których miałyby stanąć wiatraki. Dlatego władze Jedlińska chcą - najszybciej jak się da - sporządzić dokument i zablokować budowę, bo turbiny to same problemy przekonuje wójt Kamil Dziewierz. Na terenie gminy są już cztery. Mieszkańcy skarżą się na kłopoty z zasięgiem telefonii komórkowej i bezprzewodowego internetu czy na zakłócenia w nadawaniu programów telewizyjnych.

Obawy dotyczą także i tego, że gmina przestanie być atrakcyjna dla inwestorów. Zahamowany zostanie jej rozwój. Ludzie zaczną się wyprowadzać. Spadnie liczba tych, którzy chcieliby się tu osiedlić.

Na razie jednak brak formalnych podstaw do zablokowania budowy.

Dlatego przedsiębiorca zobowiązany został przez samorząd do przygotowania szczegółowego raportu środowiskowy, dotyczącego planowanej budowy. Władze gminy liczą na to, że w tym czasie uda się sporządzić i wprowadzić w życie dokument, który uniemożliwi powstanie "wiatrowej farmy".