Jose Luis Laparra miał zakochać się w Sandrze, młodej sekretarce. Ta jednak odrzuciła jego oświadczyny. Zdesperowany, szukał pomocy u wróżki. Mimo jej obietnic czary i zaklęcia nie zmieniły uczuć Sandry wobec prezesa klubu. "Jestem przedsiębiorcą, zainwestowałem pieniądze i czuję się oszukany. Zostałem naciągnięty, padłem ofiarą oszustki" - skarżył się Laparra.
Sąd oskarżył go o przemoc, rozbój i próbę wymierzenia samemu sprawiedliwości. Jednak za wszystkie te przewinienia dostał najniższą z możliwych kar. Po 27-letniej wróżce ślad zaginął. Podobno mieszka teraz w Andorze i znów udziela porad, ale pod innym nazwiskiem.