Zostaną przy łóżkach pacjentów, ale białe fartuchy zamienią na czarne koszulki z napisem "Zawód umierający". Radomskie pielęgniarki - podobnie jak ich koleżanki w całej Polsce - sprzeciwiają się złej organizacji pracy i zbyt niskim zarobkom.

Akcję protestacyjną zorganizowały związki i samorząd zawodowy. Przedstawicielki obu organizacji żądają zmian systemowych, polegających między innymi na zmniejszeniu biurokracji i zatrudnianiu większej liczby średniego personelu medycznego.

Jednym z postulatów jest podwyżka. Chodzi o 1,5 tysiąca złotych do pensji zasadniczej.

Zdaniem protestujących, dyrektorzy szpitali powinni aktywnie i odważnie wspierać działania pracowników, którzy walczą o lepsze finansowanie usług medycznych, a co za tym idzie - o wyższe wynagrodzenia.

Zarządzający miejskim szpitalem w Radomiu Andrzej Pawluczyk nie widzi możliwości spełnienia większości pielęgniarskich postulatów. Z całą pewnością, płacowe przekraczają możliwości finansowe instytucji.

Trwające od wielu tygodni rozmowy z pracodawcą, w których uczestniczy negocjator, nie przyniosły rezultatu.

Pod koniec kwietnia pielęgniarki otrzymały od ministra zdrowia propozycje zmierzające do stopniowego wzrostu wynagrodzeń. Po 20. maja zaplanowano kolejne spotkanie w tej sprawie. Jeżeli żądania nie zostaną spełnione, to na wrzesień pielęgniarki zapowiadają strajk generalny.