Adrian M., porywacz 10-letniej Mai z Wołczkowa, stanął przed prokuratorem - poinformował Jacek Powalski z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Przed południem mężczyzna został przewieziony z niemieckiego więzienia do polskiego aresztu.

Wciąż nie wiadomo czy porywacz przyznał się do postawionych mu zarzutów. Do tej pory dokumentacja niemieckich śledczych nie trafiła do polskiej stron - dodał Jacek Powalski: "Obecnie trwa tłumaczenie wniosku o udzielenie pomocy prawnej , który będzie skierowany prawdopodobnie jutro do strony brytyjskiej" - wyjaśnia.

Jutro funkcjonariusze policji odbiorą dowody rzeczowe, które zabezpieczyła strona niemiecka. Prokurator dwa dni temu złożył wniosek o przesłuchanie dziewczynki. Termin jest uzależniony od wyniku badania przez biegłego psychologa.

Sąd ustanowił obrońcę z urzędu dla podejrzanego Adriana M., aby ze względu na stan dziecka czynności przesłuchania nie powtarzać. Obrońca jest poinformowany o czynnościach jakim podlega podejrzany, ale nie bierze w nich udziału.

Prokuratura Okręgowa w Szczecinie postawiła Adrianowi M. zarzut uprowadzenia i pozbawienia wolności dziecka. Oskarżono go również o spowodowaniu uszczerbku na zdrowiu dziewczynki. Grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

Dziewczynka została uprowadzona 14 kwietnia w godzinach popołudniowych w drodze ze szkoły w Bezrzeczu do domu w Wołczkowie. Po 24 godzinach poszukiwań niemieccy policjanci odnaleźli dziecko w miejscowości Friedland koło Anklam.

Mężczyzna jest Polakiem na stałe mieszkającym w Niemczech. Wcześniej odsiadywał karę za uprowadzenie dziewięciolatki w Wielkiej Brytanii. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że leczył się psychiatrycznie.