Palestyńczycy straszą Izrael międzynarodowymi trybunałami. Chodzi o podatki, które izraelskie władze zbierają w imieniu rządu Autonomii Palestyńskiej. W ostatnim czasie Izrael najpierw wstrzymał transfer pieniędzy do palestyńskiego rządu, a potem oddał tylko część zebranej kwoty.

Jeszcze w styczniu po kolejnym sporze politycznym Izrael wstrzymał transfer pieniędzy na Zachodni Brzeg. Po marcowych wyborach zdecydowano się odmrozić pieniądze, ale teraz okazało się, że do rządu w Ramallah dotarły tylko 2/3 zebranej sumy. Izrael uznał, że zatrzyma 1/3 sumy bo Palestyńczycy zalegali z opłatami m.in. za wodę i prąd.

Władze Autonomii Palestyńskiej zdecydowały teraz, że odmówią przyjęcia pieniędzy i będą domagać się wypłaty całości sumy zebranej z podatków. Prezydent Autonomii Mahmud Abbas oświadczył, że czeka na całą kwotę, a jeśli jej nie dostanie, to Palestyńczycy wystąpią przeciwko Izraelowi do Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Od kwietnia Autonomia Palestyńska jest członkiem Trybunału i już wcześniej zapowiadała możliwość składania pozwów przeciwko Izraelowi. Nie wiadomo, czy Mahmud Abbas spełni swoją groźbę, ale gdyby tak się stało, byłby to pierwszy dokument, jaki Palestyńczycy złożyliby do trybunału w Hadze.

Jak relacjonuje z Jerozolimy wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, podatki zbierane przez Izrael to dwie trzecie przychodu Autonomii Palestyńskiej. Wstrzymanie wypłaty spowodowało obcięcie niemal o połowę pensji pracowników palestyńskiej budżetówki, m.in. urzędów, szkół czy szpitali.