Mijający rok był zdominowany przez wydarzenia na Ukrainie - uważa wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak. Minister w rozmowie z IAR podkreślił, że kryzys u naszych wschodnich sąsiadów miał bezpośredni wpływ na Polskę, prace resortu obrony oraz na funkcjonowanie naszej armii. "To był najtrudniejszy rok od czasu odzyskania niepodległości w 1989 roku jeśli chodzi o sytuację bezpieczeństwa w Europie, a zwłaszcza w naszym regionie" - podkreślił minister obrony.

Polska od początku wojny na Ukrainie zabiegała o wsparcie NATO i wzmocnienie jego wschodniej flanki. Zdaniem wicepremiera Siemoniaka Sojusz Północnoatlantycki stanął pod tym względem na wysokości zadania. Według niego, NATO zareagowało właściwie i szybko, wysyłając między innymi do Polski i krajów bałtyckich żołnierzy sojuszniczych armii na ćwiczenia. Szef MON przypomniał, że od wiosny stale przebywały w naszym kraju pododdziały z USA, Francji czy Wielkiej Brytanii. W sumie na manewrach na polskich poligonach było 7 tysięcy wojskowych z wojsk NATO.

Tomasz Siemoniak dodał, że kolejne potwierdzenie sojuszniczych zobowiązań nastąpiło w czasie wrześniowego szczytu NATO w Newport. Kraje członkowskie ustaliły między innymi, że powstanie szpica, czyli siły szybkiego reagowania. Z kolei Stany Zjednoczone zobowiązały się przez cały rok 2015 na przysyłanie swoich żołnierzy do Polski na ćwiczenia.
Według szefa MON rok 2014 to także czas szerokiej dyskusji o bezpieczeństwie - zarówno w wymiarze międzynarodowym, jaki i krajowym. Minister obrony powiedział, że expose premier Ewy Kopacz wygłoszone w październiku było zdominowane przez tematy dotyczące szeroko rozumianego bezpieczeństwa i wzmacniania systemu obronnego kraju. Mówił, że zobowiązania dotyczące armii zostały spełnione: żołnierze z długim stażem służby dostali podwyżki, powstało Centrum Weterana i pomnik upamiętniający poległych na misjach wojskowych. Powiedział, że dobiegają też końca prace nad zwiększeniem nakładów na obronność, co ma gwarantować wskaźnik, na podstawie którego oblicza się środki finansowe na modernizację techniczną wojska. Wskaźnik ten ma wzrosnąć z 1,95 procent PKB do 2 procent i ma to zostać ujęte w budżecie na rok 2016.


Mijający rok był również testem dla nowych struktur dowodzenia armią. W ocenie ministra Tomasza Siemoniaka nowy system administrowania wojskiem sprawdza się. Ujednolicono struktury na czas pokoju i wojny co sprawiło, że - jak powiedział szef MON - obecnie armia jest zarządzana w systemie tak zwanej "połączoności". W ramach reformy systemu dowodzenia i kierowania armią zlikwidowano dowództwa poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Teraz podlegają one Dowództwu Generalnemu. Instytucja odpowiada za działanie wojska w czasie pokoju. Z kolei Dowództwo Operacyjne zajmuje się armią w czasie kryzysów, misji zagranicznych czy na wypadek wojny. Sztab Generalny z kolei planuje i wyznacza kierunki rozwoju całych sił zbrojnych RP.

W pracach parlamentarnych jest też projekt ustawy, na podstawie której - w razie wybuchu konfliktu - byłby wyznaczany między innymi naczelny wódz.