To nie eksperymentalny silnik rakietowy był przyczyną katastrofy kosmicznego samolotu SpaceShipTwo w Kalifornii. Takiego zdania jest szef Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu USA, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Christopher Hart powiedział, że znaleziono już i silnik i zbiornik z paliwem. I nie ma na nich śladu eksplozji. Wcześniej kilku amerykańskich ekspertów wyraziło podejrzenia, że to silnik mógł być przyczyną katastrofy, bo podczas feralnego lotu w zeszłym tygodniu testowano go po raz pierwszy. Hart mówi, że możliwa była inna usterka mechaniczna lub błąd pilota.Ze wstępnych ustaleń wynika, że system ułatwiający lądowanie mógł być uruchomiony zbyt wcześnie.

- Lewarek uruchamiający system powinien być pociągnięty dopiero, gdy maszyna ma szybkość jednej i czterech dziesiątych macha, czyli jednej i czterech dziesiątych prędkości dźwięku, tymczasem został pociągnięty przy prędkości jednego macha - powiedział.

To mogło doprowadzić do natychmiastowej dezintegracji maszyny, choć Hart podkreśla, że to na razie hipoteza, a nie ostateczne wnioski.

W piątkowej katastrofie zginął jeden pilot, drugi został ciężko ranny. Samoloty typu SpaceShipTwo mają w przyszłości wozić turystów na krótkie wycieczki do granic kosmosu na wysokość około stu kilometrów.