"Wstyd" - pisze minister Obrony Narodowej, oburzony przyznaniem asysty wojskowej zmarłemu stalinowskiemu prokuratorowi. Dziś w Koszalinie pochowano z honorami pułkownika Wacława Krzyżanowskiego, który w 1946 roku zażądał kary śmierci dla 17-letniej sanitariuszki AK, słynnej Danuty Siedzikówny "Inki".

"Wstyd. Zażądałem wyjaśnień od dowódcy garnizonu Koszalin, który podjął taką decyzję" - napisał na Twitterze Tomasz Siemoniak. A rzecznik ministra Jacek Sońta mówi, że Tomasz Siemoniak jest zbulwersowany tą sprawą. Sońta wyjaśnia, że żadne informacje ani pisma w tej sprawie nie dotarły do resortu. Tymczasem na wniosek Związku Żołnierzy Wojska Polskiego dowódca koszalińskiego garnizonu zdecydował się na przyznanie asysty wojskowej, dlatego to wydarzenie jest badane.

Jacek Sońta dodaje, że prawdopodobnie dowódcy koszalińskiego garnizonu zabrakło zdrowego rozsądku i wyczucia.

Pułkownik Ludowego Wojska Polskiego Wacław Krzyżanowski, to pierwszy stalinowski prokurator, któremu Instytut Pamięci Narodowej postawił zarzuty przed sądem, oskarżając o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został on jednak uniewinniony zarówno w sądzie I, jak i II instancji. Podczas procesu stwierdził, że stalinowski system prawny miał charakter przestępczy.

Wacław Krzyżanowski, był też na podstawie decyzji Kierownika Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych pozbawiony uprawnień kombatanckich.