Politycy nie spodziewają się przełomu po dzisiejszych rozmowach w Berlinie. Mają się tam spotkać szefowie dyplomacji Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji. Tematem będzie sytuacja na Ukrainie a w szczególności pomoc dla mieszkańców obwodów ługańskiego i donieckiego.

Paweł Kowal z Polski Razem wątpi w jakiekolwiek ustalenia i dodaje, że spotkanie odbywa się w zarówno w nieodpowiednim czasie jak i nieodpowiednim gronie. Zdaniem Kowala, jeśli miałoby to być to ważne spotkanie to powinniśmy mieć na nie wpływ osobiście lub przez instytucje unijne.

- Jeśli jest to spotkanie nieważne to ma znaczenie jedynie propagandowe i służy w Rosji i w takim wypadku powinno być odwołane - stwierdził polityk Polski Razem.

Rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek żałuje, że do rozmów nie został zaproszony minister Radosław Sikorski. Rozenek uważa, że jest to konsekwencja infantylnej polityki zagranicznej od lat prowadzonej przez Polskę, która zaczęła się za rządów PiS. Rzecznik Twojego Ruchu stwierdził, że to Kaczyński wymyślił sobie wroga na wschodzie i znalazł przyjaciół w Tbilisi zamiast w Berlinie czy w Paryżu i teraz Donald Tusk "będąc zakładnikiem PiS" wszedł w te buty.

Włodzimierz Czarzasty z SLD nie oczekuje po dzisiejszym spotkaniu zwrotu w sprawie konfliktu na Ukrainie, bo w rozmowach nie uczestniczą ani przedstawiciele USA ani instytucji unijnych.

Michał Kamiński z PO podejrzewa, że rozmowami w Berlinie Rosja próbuje jedynie kupić sobie czas. Kamiński zwraca uwagę, że Rosjanie nagle zaczęli mówić o rozejmie i zawieszeniu broni, bo separatyści przegrywają.

Eurodeputowany PSL Jarosław Kalinowski liczy na to, że spotkanie w Berlinie będzie jednym z kroków do honorowego wycofania się Putina, dlatego - jak mówi - trzeba z Rosją rozmawiać i szukać rozwiązań dyplomatycznych.

- Honorowe wyjścia muszą być, bo nie ma mowy żeby Putin powiedział przepraszam, pomyliłem się, wychodź - zaznaczył polityk ludowców.

Wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki z PiS przekonuje, że brak polskiego ministra podczas rozmów w Berlinie świadczy o tym, jak niepoważnie traktowana jest Polska. Jego zdaniem nieobecność Polski oznacza, iż zostaliśmy wyeliminowani z gry.

Rozmowy ministrów spraw zagranicznych w czterostronnej formule (Ukraina, Rosja, Niemcy, Francja) odbyły się już w lipcu.