W eksplozji mikrobusu należącego do samozwańczych władz tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej rannych zostało siedem osób. Do zamachu doszło w bezpośrednim sąsiedztwie budynku gmachu donieckiej administracji obwodowej zajętym przez prorosyjskich separatystów. Nikt nie wziął do tej pory odpowiedzialności za jego przeprowadzenie.

Eksplozja nastąpiła późnym wieczorem. Materiał wybuchowy znajdował się najprawdopodobniej w samochodzie osobowym stojącym obok mikrobusu używanego przez samozwańcze prorosyjskie władze Donieckiej Republiki Ludowej. W wyniku silnego wybuchu oba pojazdy spłonęły. Wśród poszkodowanych jest Richard Yali, jeden z najbliższych doradców szefa samozwańczych władz - Denisa Puszylina.

Według niepotwierdzonych danych zmarł on w szpitalu w wyniku odniesionych ran. Prorosyjscy rebelianci twierdzą, że celem zamachu był sam Puszylin. 7 czerwca zastrzelony został w centrum Doniecka jego inny doradca Maksim Pietruchin. Separatyści twierdzili wówczas, że rzeczywistym celem był także Puszylin.

Sytuacja w Doniecku jest niestabilna. Dochodzi do grabieży i aktów przemocy. Polskie władze zawiesiły w związku z tym działalność polskiego konsulatu w tym mieście i wezwały obywateli polskich do opuszczenia Doniecka oraz wschodniej Ukrainy.