- Jesteśmy za bramą. Przerwaliśmy pierścień. To jest pierwszy krok do władzy, my tej nogi włożonej w drzwi już nie wyjmiemy - przekonywał na antenie Radia Zet poseł PiS Adam Hofman. Hofman skomentował w ten sposób wynik wyborów do PE, w których różnica między zwycięską PO a PiS wyniosła niespełna 25 tys. głosów.

Hofman podkreślił, że wybory były dla PiS-u trudne, bo "odbywały się w kontekście Ukrainy, premier mógł udawać wielkiego męża stanu". - Mimo to zremisowaliśmy - zauważył. Przekonywał również, że PiS wygrałby wybory, gdyby nie "separatyści", czyli politycy tworzący konkurencyjne wobec Prawa i Sprawiedliwości partie prawicowe (chodzi przede wszystkim o Solidarną Polskę, ale również o Polskę Razem Jarosława Gowina).

- Oni podjęli decyzję o budowaniu nowej prawicy. Ich plan okazał się beznadziejny, bo nie udało się im przekroczyć progu i przez nich Donald Tusk mógł się cieszyć na wieczorze wyborczym - krytykował "separatystów" Hofman, który następnie zaapelował do polityków Solidarnej Polski (formacji powstałej po rozłamie w PiS), aby rozwiązali swoją partię. - Powód istnienia Solidarnej Polski i Polski Razem zniknął. Jeśli oni myślą, że oni będą mogli istnieć, bo ktoś ich przyjmie, to są w błędzie - stwierdził zapewniając, że nie ma żadnej dyskusji o powrocie śodowiska Solidarnej Polski do PiS, choć pojedynczy politycy tej partii mogą wrócić do Prawa i Sprawiedliwości.

- Lud przemówił: nie chcemy was w polityce. W polityce liczy się efekt. Jeśli ktoś pomógł Donaldowi Tuskowi, to powinien wyciągnąć wnioski. Marzenia o Gowinie jako kandydacie na prezydenta, albo marzenia o koalicji Solidarnej Polski z PiS można do śmieci wyrzucić. Przestańcie się łudzić i oszukiwać wyborców - podsumował Hofman.