Kontrole we włocławskim szpitalu w sprawie utraty bliźniaczej ciąży przez jedną z pacjentek. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował, że sprawą zajmą się: konsultant krajowy ds. ginekologii, konsultanci wojewódzcy ds. ginekologii, neonatologii i radiologii oraz Narodowy Fundusz Zdrowia. Kontrolę rozpoczyna też wojewoda.

Kobieta miała urodzić bliźniaki przez cesarskie cięcie w czwartek. Ze względu na brak specjalisty, zabieg przesunięto na następny dzień. W międzyczasie stwierdzono zgon nienarodzonych dzieci. Ojciec dzieci twierdzi, że to wynik zaniedbań ze strony szpitala. W jego ocenie lekarze w porę nie przystąpili do cesarskiego cięcia i właśnie dlatego dzieci umarły.

Sprawą zajęła się także prokuratura. Piotr Stawicki, szef rejonowej prokuratury we Włocławku, powiedział, że została już zabezpieczona dokumentacja medyczna. Dopiero po wszczęciu postępowania zostaną podejmowane dalsze czynności przez prokuraturę. Na razie działa policja. Jak powiedział Piotr Stawicki, niezbędna będzie sekcja zwłok dzieci oraz liczne przesłuchania, w tym personelu medycznego i członków rodziny.

Dyrekcja szpitala we Włocławku ograniczyła się na razie do krótkiego komunikatu, w którym informuje, że doszło do nagłego obumarcia bliźniaczej ciąży z przyczyn w tej chwili nieznanych. Szpital wszczął już wewnętrzne postępowanie w tej sprawie. Stan zdrowia matki, 33- letniej mieszkanki Włocławka, lekarze określają jako dobry. Kobieta jest jednak załamana psychicznie. W tej chwili znajduje się pod opieką psychologa. Małżeństwo ma 7-letniego syna. Od pięciu lat starało się o drugie dziecko.

"Jesteśmy wstrząśnięci i zbulwersowani wiadomością o śmierci bliźniaczek we włocławskim szpitalu. Chcielibyśmy rodzicom zmarłych dzieci zaoferować wszelką pomoc prawną, stosowną do kroków jakie będą podejmowane, aby wyjaśnić te sprawę" - piszą w oświadczeniu Lidia i Jerzy Owsiakowie. Poinformowali też, że szpital we Włocławku został bardzo dobrze wyposażony przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w sprzęt do ratowania życia noworodków, taki jak: inkubatory, infant flow, stanowisko do resuscytacji, a w 2013 roku szpital otrzymał bardzo nowoczesny ultrasonograf.

"Podejrzewamy, że po raz kolejny nie sprzęt, a ludzie są winni podobnej sytuacji, że niestety po raz kolejny odpowiedzialność za ten wypadek zostanie rozmyta i niewyjaśniona, co stało się pewnym standardem postępowania w państwie polskim" - czytamy w oświadczeniu.