Pilot amerykańskiego samolotu Soutwest Airlines pomylił lotniska. Maszyna wylądowała 10 kilometrów od punktu docelowego. Na szczęście nikomu nic się nie stało. To drugi tego typu przypadek w USA w ciągu ostatnich miesięcy.

W listopadzie transportowy Boeing 747, który leciał do bazy sił powietrznych McConel w Kansas, wylądował na niewielkim lotnisku 15 kilometrów dalej. W samolocie były tylko 2 osoby - pilot i jego asystent. Tym razem sprawa jest poważniejsza. Na pokładzie Boeinga 737, który minionej nocy pomylił lotniska w stanie Missouri, było 124 pasażerów i 5 członków załogi.

Maszyna lecąca z Chicago miała dotrzeć do portu lotniczego położonego niedaleko 10-tysięcznej miejscowości Branson. Zamiast tego pilot wylądował na dużo mniejszym lotnisku blisko centrum miasteczka. Znajdujący się na nim pas startowy miał tylko 1100 metrów i był o połowę krótszy niż na lotnisku docelowym. Pasażerowie mówili, że pilot hamował tak gwałtownie, że czuli zapach topiącej się gumy. Nie wiadomo dlaczego samolot Southwest Airlines pomylił lotniska. Trwa śledztwo w tej sprawie.