Mniejsze bezrobocie? Krótsze kolejki do lekarza? Tańsze podręczniki? Opozycja nie wierzy w zapowiedzi rządu.

"Po 6 latach obietnic, trudno traktować poważnie kolejne" - mówi poseł PiS-u Marcin Mastalerek. Jego zdaniem, Polacy są już na nowe obietnice uodpornieni. Poseł Prawa i Sprawiedliwości wezwał premiera, by najpierw spełnił to, co już wcześniej obiecał - na przykład laptop dla każdego ucznia.

"Wszyscy mają już dość zapowiedzi, z których niewiele wynika" - mówi lider SLD Leszek Miller. Jak dodał, po wystąpieniu premiera można odnieść wrażenie, że przed chwilą wygrał wybory, dokonał bilansu państwa i zrozumiał, że ludzie umierają na raka, umowy śmieciowe odzierają ludzi z godności, a dzieci mają tornistry pełne ciężkich podręczników.

"Nikomu nie udało się tak dogłębnie obnażyć rządu Tuska, jak on sam" - twierdzi Janusz Palikot. Rządowe obietnice nazwał listą hańby, bowiem premier żadnej z tych spraw nie załatwił przez ponad 6 lat swoich rządów. Ze spisanej na kartce listy obietnic Janusz Palikot zrobił samolot i puścił go w Sejmie - jak sam określił - "w nicość". Przypadkiem na dole złapał go szef klubu PO Rafał Grupiński.

Zapowiedzi rządu nie podobają się też Solidarnej Polsce. Po raz pierwszy premier przyznał, że w naszym kraju jest cała masa problemów gospodarczych i społecznych - powiedział szef klubu Arkadiusz Mularczyk. Jego zdaniem, to kolejna "obiecanka-cacanka" przed wyborami do europarlamentu.

Swoje obietnice premier złożył dziś podczas konferencji z częścią ministrów. Zapowiedział, że ten rok musi być początkiem końca umów śmieciowych. Obiecał też kontynuowanie programu Inwestycje Polskie, skrócenie kolejek do lekarzy oraz wprowadzenie Karty Dużych Rodzin w skali ogólnopolskiej.