Na Morzu Barentsa zamaskowani i uzbrojeni mężczyźni przechwycili statek z członkami Greenpeace. Do zdarzenia doszło w pobliżu rosyjskiej platformy wiertniczej. Informacje na ten temat podaje BBC, powołując się na rozmowę z jednym z aktywistów ekologicznej organizacji.

Od kilku dni działacze Greenpeace protestowali przeciwko wydobywaniu przez Rosję ropy naftowej na platformie wiertniczej Prirazłomnaja, należącej do koncernu Gazprom. Przedwczoraj dwoje z nich wspięło się na platformę i przywiązało się do niej linami. Oboje zostali zatrzymani.

Jeden z członków Greenpeace obecnych na statku "Arctic Sunrise" powiedział BBC, że około wczoraj wieczorem 15 mężczyzn w kominiarkach wtargnęło na pokład. Aktywista twierdzi, że znaleźli się na muszce rosyjskich oficerów bezpieczeństwa. Działacze zostali zamknięci w kambuzie, podczas gdy kapitana statku zatrzymano na mostku.

Greenpeace twierdzi, że statek z aktywistami znajdował się na wodach międzynarodowych i wezwał prezydenta Rosji do natychmiastowego zwolnienia załogi. Z kolei Moskwa oskarżyła grupę o "agresywne i prowokacyjne zachowanie". Według niej, rosyjska straż przybrzeżna musiała oddać strzały ostrzegawcze, bo działania protestujących stwarzały zagrożenie dla ludzkiego życia i mogłyby doprowadzić do katastrofy ekologicznej na Morzu Arktycznym

Organizacja ekologiczna alarmuje, że ewentualny wyciek ropy z platformy może spowodować nieodwracalne szkody w środowisku naturalnym trzech arktycznych rezerwatów przyrody. Greenpeace domaga się wstrzymania uruchomienia platformy do czasu, aż zostanie opracowany plan przeciwdziałania katastrofom ekologicznym.