Do tej pory z "usług" kliniki Dignitas w Zurichu skorzystało ponad 200 Brytyjczyków - sparaliżowanych lub cierpiących na nieuleczalnie choroby. Od trzech lat prokuratura koronna nie ściga członków rodzin, którzy pomagają samobójcom w dokonaniu tego ostatniego aktu, choć technicznie rzecz biorąc grozi im do 14 lat więzienia.
Nie pociągnięto też do odpowiedzialności brytyjskiego lekarza, 81-letniego Michaela Irwina nazywanego "Doktor Śmierć". Umożliwił on co najmniej 25 osobom wyjazd do kliniki Dignitas, starając się dla nich o wymagane tam zaświadczenia psychiatryczne, że są w stanie samodzielnie dokonać takiego wyboru.
Brytyjscy przeciwnicy legalizacji samobójstwa wspomaganego uważają, że zwłaszcza w przypadku demencji otwierałoby to drogę do nadużyć i nacisków ze strony otoczenia, by chory skończył ze sobą.
Ugrupowanie "Opieka Nie Zabójstwo" uznało, że śmierć pierwszego Brytyjczyka cierpiącego na demencję otwiera niebezpieczny rozdział w historii samobójstwa wspomaganego