Enrique Capriles Radonski - lider opozycji Wenezueli, który został pokonany przez Nicolasa Maduro w wyborach prezydenckich - żąda ponownego przeliczenia oddanych głosów. Twierdzi, że to on wygrał i że rezultat elekcji został sfałszowany.

Lokale wyborcze zamknięto o wpół do pierwszej w nocy czasu środkowoeuropejskiego. Na rezultat elekcji trzeba było czekać ponad 5 godzin, czyli o 3 godziny dłużej niż wcześniej zapowiadała Komisja Wyborcza. Gdy okazało się, że Capriles Radonski przegrał różnicą półtora procent, poinformował że nie akceptuje wyników wyborów.

"Zwracam się do kandydata rządu: to pan jest wielkim przegranym tych wyborów. Nie zaakceptujemy wyników, dopóki głosy nie zostaną ponownie przeliczone" - zapowiadał lider wenezuelskiej opozycji.

Pół roku temu, Capriles zdobył o 10 procent mniej głosów niż Hugo Chavez. Wczoraj, Rewolucję Boliwariańską - czyli ruch społeczno-polityczny zapoczątkowany przez wybór Hugo Chaveza na prezydenta - poparło o ponad 600 tysięcy osób mniej niż w październiku.