Były prezydent Leonid Kuczma przekonuje, że nie odpowiada za zabójstwo dziennikarza Georgija Gongadzego w 2000 roku. Wczoraj zastępca prokuratora generalnego Rinat Kuzmin powiedział, że ma on wystarczającą liczbę dowodów, które potwierdzają związek byłego szefa państwa z tym przestępstwem.

Leonid Kuczma określił te słowa mianem „kolejnej prowokacji”. Zażartował przy tym, że Rinat Kuzmin jest wcieleniem jednego z organizatorów i ideologów stalinowskich represji, prokuratora generalnego ZSRR Andrieja Wyszynskiego. Według byłego prezydenta, Rinat Kuzmin psuje wizerunek organów śledczych, które stają się narzędziem represji wobec społeczeństwa, przy tym stwarza atmosferę terroru.

W grudniu 2011 roku kijowski sąd umorzył sprawę karną wszczętą wobec Leonida Kuczmy w związku z zabójstwem dziennikarza. Mimo że ekspertyza uznała za prawdziwe nagrania, na których głos podobny do głosu ówczesnego prezydenta mówi o konieczności pozbycia się Georgija Gongadzego, to sąd uznał, że nie mogą być one dowodem rzeczowym. Zostały one bowiem nagrane potajemnie, bez pozwolenia MSW. Teraz, zgodnie ze słowami zastępcy prokuratora generalnego Rinata Kuzmina, śledztwo zostało wznowione.

29 stycznia tego roku za zabójstwo Georgija Gongadzego na dożywocie został skazany wyższy rangą funkcjonariusz milicji Ołeksij Pukacz. W wyroku podkreślono jedynie, że działał on na zlecenie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Jurija Krawczenki, który 8 lat temu popełnił samobójstwo w niejasnych okolicznościach, w dniu, gdy mial zeznawać w sprawie zabójstwa dziennikarza.

Georgij Gongadze był założycielem niezależnego portalu „Ukraińska Prawda”. Zajmował się dziennikarstwem śledczym. Został zabity jesienią 2000 roku.