Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda powiedział w czwartek w Gdańsku, że 31. rocznica wprowadzenia stanu wojennego to smutny dzień dla wszystkich Polaków. Dodał, że związek domaga się rozliczenia zbrodni stanu wojennego.

Wraz z delegacją związkową lider Solidarności złożył kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku.

"13 grudnia dla związkowców to nie jest dzień do uroczystości, do fetowania czegokolwiek. Obchodzimy go w zadumie. Jest to dzień smutny dla wszystkich Polaków, bo w tym dniu generał Jaruzelski podjął takie, a nie inne decyzje. De facto postawił kraj w stan wojny; przeciwko obywatelom polskim postawił wojsko, zomowców i milicję" - powiedział dziennikarzom Duda.

Podkreślił, że Solidarność wciąż domaga się rozliczenia sprawców stanu wojennego. "Bez rozliczenia przeszłości, nie ma przyszłości. To, że są wyroki i poszli do więzienia niektórzy zomowcy, którzy zabili górników w kopalni +Wujek+, nie oznacza, że została rozliczona przeszłość. Ktoś te rozkazy wydawał, a to był Kiszczak i Jaruzelski. Nie chodzi o to, żeby ich wsadzać do więzień, tylko o to, żeby wskazać mózg, rękę i głowę tych, którzy za tym stali" - wyjaśnił Duda.

Lider "S" zapowiedział, że nie będzie uczestniczył w czwartek po południu w Warszawie w Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości organizowanym przez PiS. "My ten dzień obchodzimy w inny sposób. Nie jest to dzień do maszerowania przynajmniej dla członków Solidarności () Prawo i Sprawiedliwość jest partią polityczną i większość rzeczy robi politycznie, bo tak powinno być" - zaznaczył Duda.

Według Dudy "każdy marsz, demonstracja i pikieta przeciwko temu rządowi jest dobra".