Oczekuję dymisji Ewy Kopacz, zawiodła na całej linii - powiedział w środę szef PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do wyjaśnień marszałek Sejmu w sprawie identyfikacji i sekcji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała we wtorek - na podstawie badań szczątków dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej, ekshumowanych w zeszłym tygodniu - że ciało Anny Walentynowicz zostało zamienione z ciałem innej ofiary. Prokuratura zapowiada cztery kolejne ekshumacje.

Kopacz była pytana przez dziennikarzy podczas briefingu w Sejmie, czy potwierdza swoje słowa z jednego z wywiadów prasowych udzielonych po katastrofie, że była przy zamykaniu wszystkich trumien ofiar katastrofy smoleńskiej. Powiedziała, że nie przy wszystkich; dodała, że nie była m.in. przy identyfikacji Anny Walentynowicz. Zaznaczyła, że nie ma problemu ze słowem "przepraszam". Oceniła też, że na tamtą chwilę zrobiono tyle, ile było możliwe.

Kaczyński pytany przez dziennikarzy w Sejmie o tłumaczenia marszałek Kopacz powiedział: "Zawiodła na całej linii i oczekuję jej dymisji".

Prezes PiS był też pytany o to, czy po katastrofie dotarła do niego informacja o zakazie otwierania trumien z ciałami ofiar. "Słyszałem wielokrotnie tego rodzaju sformułowania, a nawet sformułowanie, że mamy do czynienia z rosyjską jurysdykcją, co było zdumiewające. Terytorium Polski, polscy obywatele, obca jurysdykcja - rzecz niemożliwa do przyjęcia i niezgodna z prawem, łamiąca zasady polskiej suwerenności" - podkreślił Kaczyński.

Dodał, że nie potrafi sobie przypomnieć, kto informował o tym, że trumny nie mogą być otwierane. "Wielokrotnie do tego wracano, także i wtedy, gdy stawały kwestie ekshumacji już w większej odległości czasowej po tragedii. Można powiedzieć, że była to informacja znana publicznie" - powiedział lider PiS.

Kaczyński zaznaczył, że rodziny ofiar były w szoku i to prawdopodobnie było przyczyną, dlaczego nie dociekały, czy zakaz jest zgodny z prawem i powinien być respektowany.

"Rodziny były wprowadzane w błąd. Przypomnę oświadczenia wysokich przedstawicieli władzy, ówczesnej minister zdrowia (Ewy Kopacz), że wszystko było zbadane, przeprowadzone z udziałem polskich lekarzy, co okazało się całkowitą nieprawdą. (...)Gdyby Polska była po części demokratycznym, praworządnym krajem to i pani Kopacz i wielu innych polityków nie byłoby już w życiu publicznym. Tylko osłona medialna spowodowała, że mogą być w życiu publicznym" - ocenił polityk.

"Była kompromitacja, był skandal"

"Była kompromitacja, był skandal, ludzie za to odpowiedzialni powinni odejść nie tylko ze stanowisk, które zajmują, ale z polskiej polityki, i to odejść w dożywotniej hańbie" - oświadczył Kaczyński.

Kopacz pytana w środę, czy przekazywała w Rosji rodzinom ofiar informację o zakazie otwierania trumien, powiedziała: "Wręcz przeciwnie, jedyną rzeczą, o której informowałam to taka, żeby się nie spieszyli, stąd m.in. 21 ciał, które przyjechały po rozpoznaniu genetycznym, a nie po rozpoznaniu przez osoby, które tam były". Dodała, że z tego co wie był tylko jeden wniosek o otwarcie trumny wpłynął i dotyczył prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Nie wpłynął żaden inny wniosek od rodziny o otwieranie trumien po przyjeździe do Polski" - powiedziała Kopacz.