MSZ w Mińsku poinformowało w czwartek o wezwaniu ambasadora Ukrainy na Białorusi i wręczeniu mu noty protestu w związku z "antybiałoruskimi akcjami" w pobliżu ambasady tego kraju w Kijowie. Napisano o działaniach "radykalnych elementów".

Ambasador Ukrainy na Białorusi Ihor Kyzym został wezwany do ministerstwa spraw zagranicznych w czwartek. Wręczono mu notę, w której wyrażono protest w związku z "niekończącą się serią antybiałoruskich akcji w stosunku do ambasady Republiki Białorusi na Ukrainie" i zwrócono się o zagwarantowanie bezpieczeństwa misji dyplomatycznej - czytamy w komunikacie MSZ.

Jak dodano, wyrażono również zaniepokojenie z powodu "bezczynności kompetentnych organów Ukrainy w ramach powstrzymania prowokacji" i braku "należnej reakcji" na oficjalne prośby wysuwane przez stronę białoruską w tej sprawie.

"Nielegalna działalność radykalnych elementów obok budynku białoruskiej misji dyplomatycznej w Kijowie stwarza bezpośrednie zagrożenie dla jej funkcjonowania i bezpieczeństwa pracowników ambasady oraz członków ich rodzin" - stwierdzono.

Białoruś oczekuje także reakcji ukraińskiej strony na "prowokacje" wobec biura białoruskiego konsula honorowego we Lwowie - wskazano, wyrażając nadzieję na pociągnięcie do odpowiedzialności odpowiedzialnych za "akty wandalizmu".

Nie sprecyzowano, o jakie działania chodzi.

Od początku powyborczych protestów na Białorusi przed ambasadą tego kraju w Kijowie odbywają się akcje solidarności z demonstrującymi i zatrzymanymi. Znajduje się tam improwizowane miejsce pamięci ofiar protestów. W sobotę Białorusin przez około siedem godzin klęczał przed ambasadą swego kraju w Kijowie zakuty w kajdanki, by wyrazić solidarność z represjonowanymi w ojczyźnie.