Lider brytyjskiej opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer wezwał we wtorek po południu do dwu-trzytygodniowego lockdownu, aby przerwać coraz szybsze ponowne rozprzestrzenianie się koronawirusa.

"Trzy rzeczy są teraz jasne: rząd nie ma wiarygodnego planu spowolnienia tempa infekcji. Stracił kontrolę nad wirusem. I nie stosuje się już do rad naukowych. Wzywam do dwu- lub trzytygodniowej +przerwy w obwodzie+ w Anglii, zgodnie z zaleceniem SAGE" - mówił Starmer podczas konferencji prasowej, nawiązując do opublikowanego zapisu z posiedzenia naukowej grupy doradczej ds. kryzysowych, która już trzy tygodnie temu zarekomendowała rządowi krótki lockdown w celu spowolnienia transmisji wirusa.

We wtorek rząd Borisa Johnsona ogłosił wprowadzenie trzystopniowej skali restrykcji, jednak nawet na najwyższym poziomie nie przypominają one pełnej blokady, jaka zaczęła się w marcu.

Według Starmera szkoły powinny pozostać otwarte, natomiast przemieszczanie się należy ograniczyć do minimum, praca powinna być wykonywana zdalnie, jeśli to możliwe, a te miejsca pracy, które nie są kluczowe, należy czasowo zamknąć. Dotyczy to także pubów, barów i restauracji, którym wypłacona zostałaby kompensata. Spotkania powinny zostać ograniczone do jednego gospodarstwa domowego.

"Chcę też powiedzieć to bezpośrednio do premiera. Wie pan, że nauka popiera to podejście. Wie pan, że wprowadzone przez pana ograniczenia nie wystarczą. Wie pan, że aby opanować tego wirusa, potrzebna jest teraz +przerwa w obwodzie+. Nie może pan ciągle tego opóźniać i wracać do Izby Gmin co kilka tygodni z kolejnym planem, który nie zadziała" - mówił Starmer, zwracając się do Johnsona.

Zaoferował, że jeśli Johnson zdecyduje się na takie rozwiązanie, laburzyści je poprą w parlamencie, aby premier nie był uzależniony od części własnych posłów, którzy niechętnie patrzą na wprowadzane przez rząd kolejne restrykcje.

Starmer do tej pory z różnymi, licznymi zastrzeżeniami, ale w imię wyższej konieczności jednak popierał wprowadzane przez rząd działania w walce z koronawirusem. Jak oceniają brytyjskie media, po raz pierwszy jednak przedstawił plan walki z koronawirusem, który jest alternatywny wobec rządowego, co jest sygnałem, że dotychczasowe warunkowe poparcie laburzystów może się skończyć.

We wtorek po południu w Izbie Gmin zaczęła się debata nad wprowadzonymi ostatnio przez rząd restrykcjami - ograniczeniem spotkań do sześciu osób, nakazem zamykania pubów, barów i restauracji o 22 oraz trzystopniową skalą restrykcji, po czym posłowie mają - wstecznie - głosować, czy aprobują te działania. Część posłów rządzącej Partii Konserwatywnej zapowiada głosowanie przeciwko rządowi.

Wcześniej we wtorek podano, że w ciągu ostatniej doby z powodu Covid-19 zmarły 143 osoby, co jest największą liczbą od czterech miesięcy, i wykryto ponad 17 tys. nowych zakażeń.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)