Wiązanie sporów o praworządność z unijnym funduszem odbudowy, niezbędnym z powodu pandemii koronawirusa, to brak odpowiedzialności – oświadczył w czwartek szef kancelarii premiera Węgier Gergely Gulyas na konferencji prasowej.

Według niego porozumienie o utworzeniu funduszu służy interesom Europy i chociaż Węgry nie pochwalały zaciągnięcia wspólnego kredytu unijnego, to przez solidarność z krajami południa kontynentu poparły tę ideę, aby umożliwić udzielenie im szybkiej pomocy.

„Z tego punktu widzenia uważamy za wyjątkowy brak odpowiedzialności to, że wiązanie funduszu +Przyszłego pokolenia+ ze sporem o praworządność zagraża wypłacie tej szybkiej pomocy” – oznajmił.

Oświadczył, że Węgry są „przyjacielem praworządności”. „Uważamy, że z państwem prawa wiążą się podstawowe wartości, których powinny przestrzegać wszystkie państwa członkowskie UE, ale najnowszy raport KE wskazuje, że tu nie chodzi o(…) rządy prawa, tylko prawo do szantażu” – powiedział.

Według niego Komisja Europejska ewidentnie zastosowała w swoim raporcie o praworządności podwójne standardy, a odpowiedzialna za te kwestie komisarz Viera Jourova wygłosiła słowa bardzo obraźliwe dla obywateli Węgier.

Dodał, że Węgry nie zwrócą się do sądu w sprawie wypowiedzi Jourovej, ale „nie jesteśmy otwarci na dwustronne kontakty z panią komisarz". "Jourova jest dla Węgier persona non grata” - oznajmił.

Chodzi o ubiegłotygodniowy wywiad Jourovej dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel", w którym oświadczyła: „Viktor Orban mówi, że buduje nieliberalną demokrację. Ja bym powiedziała, że buduje chorą demokrację”. Dodała, że w węgierskich mediach niemal nie pojawia się krytyka rządu i większość Węgrów prawdopodobnie nie jest w stanie ocenić sytuacji w sposób niezależny. „Obawiam się, że mieszkańcy Węgier pewnego dnia stwierdzą, że poprzednie wybory były ostatnimi wolnymi” – powiedziała.