W Bułgarii w 59. dniu demonstracji z żądaniem dymisji premiera Bojko Borisowa i prokuratora generalnego Iwana Geszewa oraz rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych, wystosowano apel o kolejny ogólnonarodowy wiec.

Organizatorzy protestów w sobotę ogłosili 10 września datą „wielkiego narodowego powstania II”. Zarzucają ekipie rządzącej korupcję.

Poprzedni duży protest odbył się w środę w Sofii i zakończył brutalną interwencją policji oraz zatrzymaniem ponad 150 osób. Poważne obrażenia odniosło trzech dziennikarzy, w tym fotoreporter AFP, którym zniszczono sprzęt. Jeden z dziennikarzy, piszący dla amerykańskich mediów Dimitar Kenarow, zamierza podać MSW Bułgarii do sądu.

„W przyszły czwartek wszyscy wolni Bułgarzy muszą powstać. Weźcie urlop, wezwijcie przyjaciół. Wszyscy o godz. 8 przed parlamentem. Powinniśmy powstrzymać parodię konstytucji” – głosi wezwanie.

Protest ma być skierowany przeciwko wniesionemu przez partię Borisowa projektowi konstytucji, scharakteryzowanemu przed prawników jako „nieudolny” i ostro skrytykowanemu przez prezydenta Rumena Radewa, który popiera antyrządowe protesty.

W piątek wieczorem protestujący ponownie postawili zlikwidowane wcześniej przez policję miasteczko namiotowe przed parlamentem. Jednak w sobotę rano namiotów nie było. Według oficjalnego komunikatu MSW usunięto je „na żądanie policji”.

„Żądaniu towarzyszyło siedem wozów policyjnych, zabieranie dokumentów tożsamości i mandaty” – oświadczył jeden z uczestników protestu wypowiadając się dla radia publicznego.

W sobotę wieczorem protest trwał nadal. Organizatorzy emitowali nagrania wypowiedzi premiera Borisowa, opublikowane po raz pierwszy w czerwcu, zawierające obraźliwe słowa pod adresem unijnych liderów, prezydenta Radewa i oponentów politycznych.

Jednocześnie pięć dyżurnych składów sofijskiego sądu rozpatrywało wnioski prokuratury o zastosowanie środków zapobiegawczych wobec 30 osób zatrzymanych podczas zamieszek. Większość zatrzymanych uwolniono już w czwartek. W sobotę sąd odrzucił 29 z 30 wniosków o aresztowanie.

Protestujący postawili jednak pytanie, dlaczego prokuratura wystąpiła z wnioskiem o areszt tylko dla 30 osób, skoro w noc zamieszek mówiła o 60 prowokatorach ze środowiska kryminalnego. „Gdzie są pozostali?” – pytano.

Media podały już w czwartek, że żaden z prowokatorów, rzucających petardami i kamieniami w policję, nie został zatrzymany, a funkcjonariusze przystąpili do działań siłowych dopiero po wycofaniu się tych ludzi.