Sąd zwolnił aktywistkę LGBT, Margot, z aresztu tymczasowego. Jako pierwsza poinformowała o tym stacja TVN24. Warszawska prokuratura okręgowa potwierdziła uchylenie postanowienia o tymczasowym areszcie.

Na antenie TVN24 zwolnienie aktywistki potwierdził też mecenas Piotr Girdwoyń, obrońca Margot.

Jak z kolei dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, sąd uchylając w piątek areszt tymczasowy, zdecydował o zastosowaniu wobec aktywisty dozoru policji, poręczenia majątkowego w kwocie 7 tys. zł i o przyjęciu poręczenia przez trzy osoby godne zaufania. Orzeczenie sądu jest natychmiast wykonalne.

Chodzi o Michała Sz., aktywistę LGBT, który przedstawia się jako kobieta Małgorzata Sz., "Margot". Prokuratura postawiła mu zarzuty udziału w zbiegowisku, brutalnego zaatakowania działacza fundacji pro-life oraz niszczenia mienia należącego do fundacji. Chodzi o zdarzenia z 27 czerwca tego roku. Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.

W połowie lipca zgodnie z decyzją sądu wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Na początku sierpnia uwzględniając zażalenie prokuratury, sąd zastosował dwumiesięczny areszt tymczasowy. Jak przekazała PAP rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Aleksandra Skrzyniarz w piątek Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego.

Prokuratura zarzuciła aktywiście, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą". Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji Pro - Prawo do Życia.

Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia pleców i lewego nadgarstka. "Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia" - informowała prokuratura.

W związku z decyzją o areszcie aktywisty na początku sierpnia przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest. Protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją - zaatakowany został m.in. radiowóz. Policja zatrzymała łącznie 48 osób. Wszyscy usłyszeli zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku.

O uwolnienie Margot apelowała m.in. komisarz Rady Europy Dunja Mijatović. "Wzywam do natychmiastowego uwolnienia Margot z +Stop Bzdurom+ aresztowanej wczoraj za blokowanie furgonetki nawołującej do hejtu wobec osób LGBT i wieszanie tęczowych flag na pomnikach w Warszawie. 2 miesiące aresztu to bardzo zły znak dla Wolności Słowa i praw osób LGBT w Polsce" - napisała Mijatović na Twitterze.

Stało się to po trzech tygodniach od aresztowania aktywistki, która jest podejrzana o uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami i atak na jej kierowcę.

Wpływ na decyzję o zwolnieniu mogły mieć między innymi listy poparcia, pod którymi podpisali się m.in. ksiądz Adam Boniecki, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, czy Maja Komorowska.